Tuesday 28 February 2017

Wyzwanie treningowe – Nowa Ty na wiosnę !



Nowy miesiąc sprzyja rozpoczęciu treningów. Wiosna za pasem, każda z nas na pewno marzy, żeby tego roku prezentować się świetnie w sukienkach, spódniczkach czy lekkich ubraniach. Nic trudnego – postanowiłyśmy nieco wam pomóc i zachęcić do udziału w nowym wyzwaniu treningowym, które nie zajmie wam wiele czasu, a z pewnością przyniesie upragnione efekty.

Zaczynasz przygodę z ćwiczeniami? To wyzwanie jest idealne dla Ciebie. Trenujesz już, ale chcesz coś zmienić? Również nie będziesz się nudzić, dla Ciebie też coś mamy! Program można indywidualizować w zależności od naszych potrzeb, czasu, upodobań, sprzętu który posiadamy. Dzięki temu nikt nie będzie się nudził 🙂

Zaczynamy!

Na początek rozpiska treningowa, którą każdy może sobie pobrać, wydrukować i powiesić, aby przypominała o kolejnym treningu (będzie do pobrania 1 marca do godziny 18:00). Program opiera się na treningu tlenowym oraz dzielonym treningu siłowym. Boisz się wyglądać jak kulturysta? Nie martw się! Dzięki ćwiczeniom pięknie wyrzeźbisz ciało, bez dużego przyrostu masy mięśniowej 🙂

Ćwiczymy raz dziennie, przed każdym treningiem wykonujemy rozgrzewkę, po zakończeniu treningu rozciągamy się lub rolujemy, jeśli posiadamy wałki czy masażery. Jeśli mamy więcej czasu, możemy wykonać zadania dodatkowe – spacer, pływanie, trening pilates czy calanetics. Nie lubisz pływać? Nic straconego – możesz wybrać inną aktywność, która sprawia Ci przyjemność – łyżwy, rower, rolki, wrotki, nordic walking, jogging – każda aktywność tlenowa będzie dobra, do wyboru, do koloru!

Trening przedstawiony jest w planie tygodniowym, dzięki czemu w zależności od pożądanych efektów możesz prowadzić go przez tydzień czy nawet miesiąc. Wszystko zależy od Ciebie! Martwisz się o przemęczenie? Zaplanowane są dwa dni na regenerację, możesz dowolnie zmienić ich kolejność i dopasować do swoich potrzeb czasowych.

Dlaczego nie ma w rozpisce żadnego dnia, kiedy ćwiczymy brzuch? Odpowiedź jest prosta – ta partia tak naprawdę jest wykorzystywana w większości ćwiczeń – pamiętamy o świadomym oddechu, odpowiedniej postawie, stabilizacji. Świadomie napinamy mięśnie brzucha. Naprawdę w wypadku takiego planu treningowego nie ma potrzeby dokładać kolejnego dnia z ćwiczeniami mięśni brzucha, nie chcemy ich przetrenować. Jeśli jednak koniecznie chcemy dodatkowo je ćwiczyć, możemy wybrać np. trening HIIT w którym dodatkowo wykonujemy ćwiczenia na tę partie.

Jak wygląda trening?

  1. Rozgrzewka: jeśli mamy swoją ulubioną, wykonujemy ją. Jeśli brak nam pomysłów, możemy skorzystać z gotowych, poniżej kilka ciekawych filmików. W dniu, w którym wykonujemy trening hiit, tabatę, cardio możemy również skorzystać z gotowych rozgrzewek zawartych w filmach. Pamiętamy, by dobrze i dokładnie się rozgrzać, możemy poświęcić na to (i powinniśmy) nawet więcej czasu, niż w filmikach (około 15 minut), dlatego też poszczególne ćwiczenia możemy wykonywać dłużej i w większej ilości.

[embedded content]

[embedded content]

[embedded content]

[embedded content]

2. Trening HIIT/Cardio/Tabata

Możemy skorzystać z naszych propozycji, możemy również wykonać swoje ulubione treningi. Zasada jest jedna – jeśli pierwszego dnia wybraliśmy tabatę, kolejnego dnia, w którym wypada nam trening tego typu, wybieramy coś innego.

HIIT:

[embedded content]

[embedded content]

[embedded content]

[embedded content]

[embedded content]

TABATA:

[embedded content]

[embedded content]

[embedded content]

[embedded content]

[embedded content]

CARDIO:

[embedded content]

[embedded content]

[embedded content]

[embedded content]

[embedded content]

[embedded content]

3. Trening dzielony

Każdego dnia ćwiczymy inne partie mięśniowe, co zapewni nam odpowiednią regenerację i harmonijny rozwój. Trening odbywa się w 4 seriach, w każdej z nich wykonujemy 4 ćwiczenia. Pomiędzy każdym ćwiczeniem wykonujemy przerwę około 30 sekund, między seriami 1,5-2 minuty. Przygotowałam wersję dla osób posiadających sprzęt, jak i dla tych, którzy go nie mają. W każdym ćwiczeniu wykonujemy 8-10 powtórzeń. Nie masz sprzętu, ale wolisz wersję z nim? Nic trudnego – zastąp go butelkami z wodą, sztangę drążkiem rozporowym lub kijem od miotły z baniakami wody, wypchanym książkami plecakiem 🙂 Ćwiczenia wykonujemy spokojnym tempem, dokładnie, pamiętając o prawidłowym oddechu.

Klatka piersiowa i plecy:

  1. Pompki z szerokim rozstawem ramion – jeśli nie potrafisz, wykonuj damską wersję na kolanach. Jeśli chcesz utrudnić ćwiczenie, możesz wykorzystać plecak z obciążeniem.
  2. W leżeniu przodem wznosy ramion, górnej części tułowia i nóg – staramy się nie unosić bioder, brzuch stabilizujemy i przyciskamy do podłoża. Aby utrudnić ćwiczenie możesz wykorzystać hantelki, obciążniki na kostki.
  3. Kocie grzbiety
  4. Rozpiętki – w klęku podpartym krzyżujemy nogi za sobą, ramiona ustawiamy jak do pompki. Następnie przesuwamy dłonie na boki, zbliżając się tułowiem do parkietu. Po osiągnięciu maksimum rozsunięcia zsuwamy dłonie ponownie. (ćwiczenie można zobaczyć na filmiku poniżej, w 5 minucie. Ćwiczenie również można utrudnić używając plecaka z obciążeniem.

https://www.youtube.com/watch?time_continue=3&v=UUwSKJjx9Go

Pośladki i nogi:

  1. Przysiady. Ćwiczenie można utrudnić używając plecaka z obciążeniem, sztangi lub hantelków
  2. Wykroki na przemian lewa noga w przód, prawa noga w przód. Również możemy utrudnić, używając plecaka, sztangi lub hantelków
  3. W leżeniu przodem unoszenie na zmianę prawej i lewej nogi najpierw w górę, później do boku. Można utrudnić za pomocą obciążników na kostki
  4. Skoki na skakance obunóż, nisko nad podłożem, na palcach. Jeśli nie mamy skakanki, po prostu imitujemy ruch. Ćwiczymy 15-30 sekund jako jedno powtórzenie.

Ramiona i barki:

  1. W podporze przodem stopami wchodzimy na ścianę najwyżej, jak potrafimy (prawie do poziomu), następnie schodzimy
  2. W pozycji stojącej, unoszenie krzesła trzymanego oburącz do linii barków, następnie opuszczanie. Jeśli mamy sztangę, hantelki – możemy ich używać zamiast krzesła
  3. W rozkroku, kolana lekko ugięte. Ręce lekko odwiedzione do tyłu z łokciami i dłońmi lekko uniesionymi. Napinamy ręce i wykonujemy małe ruchy pchające w górę. Następnie przybliżamy dłonie do siebie za plecami, po zetknięciu rozluźniamy i wracamy do pozycji. Można użyć obciążników na ramiona, a jeśli posiadamy hantelki – zamiast tego ćwiczenia wykonać wiosłowanie w opadzie.
  4. Pozycja siedząca lub stojąca, uginamy ramię i napinamy biceps. Drugą dłonią tworzymy opór dla napiętej ręki – blokujemy ruch, który tamtą staramy się wykonywać – ćwiczyć tak jakbyśmy podnosili ciężar.

4. Zakończenie treningu – rozciąganie lub rolowanie. Również możemy wykorzystać ulubione filmiki, lub skorzystać z naszych. Pamiętamy, by dokładnie skupić się na tej części, poświęcamy jej około 15 minut – unikniemy zbędnych uszkodzeń, zakwasów.

[embedded content]

[embedded content]

[embedded content]

[embedded content]

5. Ćwiczenia dodatkowe – calantetics, pilates. Jeśli chodzimy na takie zajęcia do klubu fitness – jak najbardziej wystarczy. Jeśli nie, a chcemy spróbować… z pomocą znowu przychodzą nam filmiki na YT.

[embedded content]

[embedded content]

[embedded content]

[embedded content]

[embedded content]

No i to tyle! Zaczynamy ćwiczyć ! Piszcie, czy podoba wam się takie rozwiązanie treningowe, plan, dajcie też znać w komentarzach, kto będzie ćwiczył razem z nami – my na pewno będę! Powodzenia i wytrwałości!

Co powiecie na przykładowy jadłospis?

Wszystkie znajdziecie w jednej kategorii na blogu (Są tam Wasze jadłospisy, propozycje jadłospisów z Mel B i moje) ===> klik . Oprócz tego pokazywałam Wam też przykładowy jadłospis H.E.L.P. ===> klik. Ja mam całą książkę z tymi jadłospisami. 🙂

PS: Wchodzisz w to? Dołącz do nas na facebooku do tajnej grupy! Nie ma tam żadnych osób obcych. Żadna osoba z poza grupy nie będzie wiedziała co tam się u nas dzieje i jak nam idą treningi: https://www.facebook.com/groups/1903683589873266/.

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł Wyzwanie treningowe – Nowa Ty na wiosnę ! pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/wyzwanie-treningowe-nowa-ty-na-wiosne/

Monday 27 February 2017

Bądź twórcą swojego zdrowia – holistycznie


bądź twórcą swojego zdrowia opinie Niedawno wydana przez wydawnictwo Galaktyka książka Bożeny Żak-Cyran „Bądź twórcą swojego zdrowia” to wartościowa lektura dla osób, które interesują się zdrowiem w ujęciu holistycznym. Autorka jest zwolenniczką koncepcji zaczerpniętych z Dalekiego Wschodu, np. ajurwedy i kuchni pięciu przemian, ale łączy je z innymi strategiami na zdrowie, takimi jak sokoterapia czy budowanie równowagi flory jelitowej. Znajdziemy tu też rozdziały poświęcone odżywianiu w zgodzie z biorytmami, diecie usprawniającej pracę mózgu czy sposobom na długowieczność oraz zestaw przepisów.

Co z mojego punktu widzenia wydaje się w tej książce najcenniejsze, to fakt, że zagadnienia poświęcone diecie i zdrowiu fizycznemu przeplatane są z ciekawymi wątkami dotyczącymi zdrowia psychicznego. Autorka pisze m.in. o współzależnościach między ciałem, umysłem i duchowością, świadomości emocjonalnej i uzdrawianiu emocji. Podaje też kilkanaście konkretnych ćwiczeń medytacyjnych i wizualizacji służących różnym aspektom naszego zdrowia.

Wszystko podane w skondensowanej formie, w krótkich rozdziałach, bez zbędnego lania wody.

Według mnie bardzo wartościowa lektura zarówno dla osób, które „siedzą” już  w temacie zdrowego stylu życia od jakiegoś czasu, jak i tych, które dopiero szukają inspiracji w tym zakresie.

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł Bądź twórcą swojego zdrowia – holistycznie pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/badz-tworca-swojego-zdrowia-holistycznie/

Sunday 26 February 2017

Produkty spożywcze po których czujemy większy głód.



Uznajmy, że masz silną wolę i próbujesz powstrzymywać się od zjedzenia wielu niekoniecznie zdrowych produktów. Muszę Cię jednak rozczarować – są takie sytuacje, w których nie wiadomo jak będziesz się starała, nie opanujesz głodu. Bowiem pewne składniki zawarte w żywności pobudzają Twój apetyt. Chciałabym pokazać Wam dzisiaj, które najlepiej oszukują Twój organizm.

O tym, po których produktach czujemy się bardziej syci, a po których mniej głównie decyduje Indeks Sytości – stworzyła go dr Susan Holt z Uniwersytetu w Sydney. Indeks Sytości określa jak szybko po zjedzeniu danego posiłku znów odczuwamy głód.

Najpopularniejsze produkty, po których poczujemy szybko głód to m.in.:

  1. Guma do żucia – nigdy na pusty żołądek! Żując gumę pobudzamy nasze soki żołądkowe – zwiększa się wtedy ich ilość. Jest to nic innego, jak sygnał dla naszego żołądka, że nadszedł czas na trawienie zjedzonego wcześniej pokarmu. Jeśli nie dostarczymy naszemu organizmowi czegoś konkretnego to pobudzone soki mogą podrażnić jelita. W efekcie może doprowadzić to nawet do biegunki. Jeśli guma to tylko po jedzeniu! *Całe życie byłam w błędzie…Myślałam, że guma hamuje łaknienie…*
  2. Białe pieczywo – jest ono wypiekane z mąki oczyszczonej, więc syci na krótko i zaraz czujemy głód. Biała mąka pszenna, z której najczęściej są wypiekane bułki i chleb zawiera dużo glutenu a mało błonnika. Zamiast pszennej bułeczki, lepiej zjeść chleb razowy bądź chociaż grahamkę.
  3. Soki owocowe – mają w swoim składzie duuużo cukru. Powodują więc uczucie głodu bardzo szybko po ich spożyciu. Sacharoza trafia do obiegu wręcz błyskawicznie i powoduje gwałtowny skok poziomu cukru (ale też równie szybki spadek). W efekcie dochodzi do wilczego głodu… Jeśli decydujemy się na sok to dodajmy do niego np. siemię lniane.
  4. Fast foody – tego typu dania dostarczają nam jedynie dużo pustych kalorii. W praktyce oznacza to, że tuczą, ale nie pokrywają zapotrzebowania na składniki odżywcze. W fast foodach jest obecny syrop glukozowo-fruktozowy, który zapobiega wydzielaniu serotoniny i dopaminy (odpowiedzialne za apetyt).
  5. Alkohol – obniża prawie o 30 proc. poziom leptyny – hormonu regulującego poziom apetytu. Substancja ta wysyła do naszego mózgu informację, że jesteśmy już syci. Alkohol przyczynia się do szybkiego wyczerpywania zapasów cukrów. Dlatego właśnie miewamy napady wilczego głodu.

Co więc jeść aby nie czuć głodu? Postawmy na produkty z dużą zawartością białka (ser twarogowy, jaja, chude mięso, ryby, soja), nieprzetworzonych węglowodanów (pieczywo razowe) oraz błonnika. Białko jest bardzo trawione  przez nasz organizm bardzo długo natomiast błonnik w ogóle i dzięki temu daje uczucie sytości na dłużej. Spożywajmy przynajmniej 4 posiłki w ciągu dnia i róbmy to w regularnych odstępach. Wypijajmy odpowiednią ilość wody w różnej postaci, pamiętając o tym by nie popijać w trakcie jedzenia bo istnieje wtedy szansa, że zjemy więcej. Wolniej też przeżuwajmy – łatwiej wtedy będzie oszukać nasz mózg.

Pozdrawiam,

Roksana

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł Produkty spożywcze po których czujemy większy głód. pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/produkty-spozywcze-po-ktorych-czujemy-wiekszy-glod/

Friday 24 February 2017

Pomysły na zdrowy kilkuskładnikowy obiad w pół godziny


Lubię kulinarne eksperymenty i różne wymyślne dania wymagające spędzenia w kuchni 1-2 godzin, ale ostatnio – ponieważ muszę ciągle sporo odpoczywać – wyspecjalizowałam się w przygotowaniu superszybkich obiadów.

Najczęściej jest to coś wegetariańskiego, dosłownie 5-6 składników: złożone węglowodany + warzywa + zdrowy tłuszcz, ew. trochę białka w postaci sera, jogurtu czy jaja. Taki obiad przygotowuje się w kilkanaście minut, chyba nawet szybciej niż zupę, jest więc świetny, kiedy „nie ma czasu na robienie obiadu”.

Przedstawiam kilka moich ulubionych połączeń – oczywiście takich kombinacji można stworzyć dużo więcej tak, aby się nam nie znudziły.

Zdrowy obiad wegetariański w pół godziny – inspiracje


1.Makaron ryżowy + oliwa z oliwek + marchewka + czosnek + orzeszki ziemne

Zaskakująco proste i smakowite połączenie. Makaron gotuję, a na patelni na oliwie z oliwek podsmażam czosnek, pokrojoną w plastry marchewkę i orzeszki ziemne. Marchew może być półsurowa, chrupiąca. Na koniec dorzucam ugotowany makaron, doprawiam do smaku solą i pieprzem, chwilkę podsmażam i gotowe.

2. Kasza gryczana + feta + koperek + kiszony ogórek

Danie, które robię czasem z pozostałości kaszy z dnia poprzedniego – jest wtedy rekordowo szybkie, ot tyle, ile zajmuje wymieszanie w garnku i podgrzanie. Kiszonego ogórka wkrajam na końcu na talerzu.

3. Makaron pełnoziarnisty + oliwa + suszone pomidory + rukola + prażone pestki dyni i słonecznika

Dobrej jakości makaron nie potrzebuje wielu składników do towarzystwa, aby dobrze smakować. Tu w wersji włoskiej, z suszonymi pomidorami, pestkami i rukolą dodaną na samym końcu. Danie jest ekspresowe, sycące i ładnie wyglada.

4. Komosa ryżowa + jabłka + dynia + cynamon + jogurt naturalny z miodem

Obiady na słodko jadam rzadko, ale czasem jest to miła odmiana. Komosa, która zawiera sporo wartościowego białka sprawia, że robi się tu bardzo zdrowo:) Wystarczy zetrzeć na tarce jabłko i trochę dyni, lekko je podgotować z cynamonem, a następnie wymieszać z ugotowaną komosą. Na koniec polewam danie jogurtem wymieszanym z naturalnym miodem i cynamonem.

5. Ziemniaki w mundurkach + natka pieruszki + koperek + masło + sól + kefir

Danie dobrze znane z dzieciństwa i piękny dowód na to, że czasem im prościej tym lepiej. Ziemniaki gotuję w mundurkach, po czym obieram je lub nie (szkoda, szczególnie jeżeli są z dobrego źródła, w skórce jest dużo błonnika, witamin i minerałów). Posypuję obficie koperkiem, dodaję łyżkę masła, sól morską. Popijam kefirem.

6. Brązowy ryż + włoszczyzna + zioła + olej lniany

Żeby przygotować to danie jak najszybciej, włoszczyznę dorzucam do gotującego się ryżu (oczywiście wybieram ryż sypki, nie taki w foliowej torebce). Doprawiam natką pietruszki i jakąś intensywną w smaku mieszanką przypraw (ostatnio moja ulubiona to białowieski pieprz ziołowy, który przywiozłam z Podlasia). Nakładam na talerz i polewam 1-2 łyżkami oleju lnianego tłoczonego na zimno.

7. Kuskus razowy + cieciorka + marchewka + seler + cebula + przyprawa curry

Kuskus to chyba najbardziej ekspresowa kasza – wystarczy zalać ją wrzątkiem, przykryć i poczekać parę minut. W tym czasie na patelni podsmażam na maśle klarowanym cebulę i pokrojone drobno seler i marchewkę, dorzucam opłukaną ciecierzycę z puszki, potem gotowy kuskus, podlewam wodą i chwilę duszę. Doprawiam w stylu indyjskim mieszanką curry.

8. Kasza jaglana + brokuły + marchewka + olej kokosowy + prażone słupki migdałów

Warzywa podsmażam krótko na oleju kokosowym – tak, żeby zachowały lekką twardość. Na koniec dorzucam migdały. Zjadam np. z łyżką kaszy jaglanej, można dodać do niej rodzynki. Praktycznie nie potrzeba przypraw.

9. Makaron z ryżu jaśminowego + olej lniany + czosnek + pomidor + sezam

Najnowsze odkrycie mojego męża – makaron jaśminowy – świetnie nadaje się do ekspresowych dań. W połączeniu z olejem lnianym ma ciekawy, słodko-gorzki smak. Do tego jakieś warzywo, np. pomidor i czosnek oraz prażony sezam – pycha!

10. Ziemniak i fasolka szparagowa gotowane na parze + jajko sadzone + masło + szczypiorek

Dawno temu u mnie w domu jajo sadzone było na obiad zwykle wtedy, gdy nie było czasu na gotowanie „prawdziwego”. A przecież to bardzo wartościowe danie! Do tego wystarczy na parze ugotować ziemniaka i np. fasolkę szparagową, dodać odrobinę masła i soli, posypać szczypiorkiem i pożywny obiad gotowy.

Podrzucicie swoje pomysły na szybkie zdrowe obiady?

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł Pomysły na zdrowy kilkuskładnikowy obiad w pół godziny pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/pomysly-na-zdrowy-kilkuskladnikowy-obiad-w-pol-godziny/

Zdrowe koktajle na bazie zielonej herbaty. Oczyszczają, odmładzają, wspomagają organizm.



O cudownych właściwościach zielonej herbaty chyba nie muszę Wam przypominać. Ale jeżeli macie ochotę o nich poczytać, odsyłam Was tutaj —>klik. Zielona herbata jest pyszna sama w sobie, a dodatkowo bardzo zdrowa. Co zrobić, kiedy znudziła nam się zwykła, zaparzona herbata, a nadal zależy nam na jej cudownym działaniu? Trzeba ją wykorzystać jako bazę do pysznych oczyszczających, odmładzających, wspomagających odchudzanie koktajli na bazie zielonej herbaty.

Na początek kilka słów p naszej bazie …

Przede wszystkim nie korzystajcie z herbaty w  torebkach. Wybierajcie herbatę liściastą bez żadnych dodatków. Pamiętajcie, że liście zielonej herbaty możecie parzyć kilkakrotnie. Nie Nasza bazą każdego z  przepisów, które zaraz Wam podam jest 100 ml naparu z zielonej herbaty.

Propozycje koktajli ….

Egzotyczne smaki:

Składniki: 2 kiwi, pół ananasa, banan, napar z zielonej herbaty. Taki koktajl na pewno doda Wam energii, poprawi Wasz humor, dodatkowo kiwi i ananas mają właściwości oczyszczające.

Zielony koktajl:

Składniki: mała gruszka, małe jabłko, sok z połówki pomarańczy, garść jarmużu, odrobina limonki.  Koktajl ma specyficzny smak. Moim zdaniem bardzo dobry! Jeżeli nie próbowałyście wcześniej jarmużu, polecam zrobić na początek pół porcji.

Truskawkowy raj …

Składniki: 200 gramów truskawek (świeże lub mrożone), pół banana, opcjonalnie: wiórki kokosowe, orzechy, imbir.

Jak wykonać koktajl? 

Wszystkie składniki z wybranej wersji blendujemy. Po uzyskaniu odpowiedniej masy, dodajemy do nich zieloną herbatę i mieszamy. Przed spożyciem najlepiej schłodzić.

Taki koktajl jest idealnym dodatkiem do śniadanie, posiłkiem po treningu czy po prostu przekąską. Pamiętajcie, że jeżeli zależy Wam na oczyszczeniu organizmu z toksyn, sama zielona herbata i koktajle nie wystarczą. Musicie zadbać o to co jecie! Nie będę się powtarzała, jeżeli jesteście ciekawe jak sobie możecie pomóc w tym przypadku, odsyłam Was tutaj.

Dajcie znać czy jesteście fankami zielonej herbaty i w jakiej formie najczęściej ją pijecie – czysty napar czy koktajle? Jeżeli macie jakieś sprawdzone, pyszne przepisy na koktajle na bazie zielonej herbaty, zostawcie je w komentarzu. Chętnie wypróbuję coś nowego.

Pozdrawiam,

Dominika

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł Zdrowe koktajle na bazie zielonej herbaty. Oczyszczają, odmładzają, wspomagają organizm. pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/zdrowe-koktajle-na-bazie-zielonej-herbaty-oczyszczaja-odmladzaja-wspomagaja-organizm/

Thursday 23 February 2017

Węglowodany na diecie! Jakie wybierać, ile spożywać?



Dzisiaj trochę na temat węglowodanów, czyli składnika, który każdy z nas spożywa w swoim codziennym jadłospisie. Dowiecie się, o co chodzi z indeksem i ładunkiem glikemicznym, jakie węglowodany są godne uwagi, ile powinniśmy ich jeść i dlaczego. Porozmawiamy także o glutenie i laktozie. Zapraszam więc do czytania.

Węglowodany to organiczne związki bardzo popularne na świecie. Są najważniejszym źródłem energii dla naszego organizmu. Dzielą się przede wszystkim na proste i złożone – dwucukry i wielocukry. 1 g spożytych węglowodanów dostarcza nam 4 kcal, co po przetrawieniu daje 2-3kcal czystej energii. Pełnią również funkcję zapasową – np. glikogoen, który stanowi około 10% (60-150g) masy naszej wątroby. Znajdziemy go również zmagazynowanego w mięśniach – około 300 do 900g. Rolą węglowodanów jest również funkcja budulcowa, np. glikoproteiny znajdziemy w kolagenie, fibrynogenie.

Znalezione obrazy dla zapytania gluten

Indeks glikemiczny to klasyfikacja produktów żywnościowych na podstawie ich wpływu na poziom glukozy we krwi, badany 2-3 godziny po ich spożyciu (glikemia poposiłkowa). Nim niższy indeks glikemiczny, tym poziom glukozy we krwi mniejszy. Produkty o wysokich indeksach mogą więc powodować gwałtowne wzrosty oraz równie nagłe spadki poziomu cukru we krwi, co nie jest korzystne dla zdrowia.

Ładunek glikemiczny, to ilość węglowodanów, które spożywamy w jednej porcji produktu. Dlaczego jest ważny? Ponieważ niektóre produktu mimo wysokiego indeksu glikemicznego posiadają też dużo innych składników poza cukrami, co ma wpływ na ostateczną ich ilość, które spożywamy w jednej porcji. Weźmy na przykład arbuza, który ma indeks glikemiczny ok. 76. Jest to indeks wysoki, jednakże arbuz w większości składa się z wody, nie cukru. Jego ładunek na standardową porcję to tylko 4,33. Jak to policzyć? Można skorzystać z prostego wzoru: IG (indeks glikemiczny) x węglowodany na porcję : 100. W sieci istnieje również wiele tabel i kalkulatorów, które ułatwiają nam liczenie.

Indeks i ładunek glikemiczny są ważne u osób z problemami cukrzycowymi, insulinoopornością, odchudzających się – nagłe spadki cukru powodują chęć sięgnięcia po coś do jedzenia.

Znalezione obrazy dla zapytania gluten

Teraz pora poruszyć temat glutenu – czym on właściwie jest, i dlaczego wiele osób go odstawia. Gluten to nic innego, jak mieszanka białek roślinnych – gluteniny i gliadyny, występuje w ziarnach niektórych zbóż – pszenicy, żyta, jęczmienia. Ze względu na proces produkcji gluten możemy znaleźć także w produktach garmażeryjnych, słodyczach czy nawet lekach. Z jego względu często zmniejszane w diecie jest spożycie węglowodanów pochodzenia zbożowego. Wystarczy jednak wybierać te, w których glutenu nie ma. Ograniczenie lub rezygnacja ze spożywania glutenu tak naprawdę ma sens tylko u osób z jego nietolerancją (wrodzoną, nabytą lub częściową) lub alergią. Wiele jest badań na temat szkodliwości i działania tego składnika, nie ma jednak jednoznacznych stwierdzeń dotyczących ograniczenia jego spożywania u osób niepodatnych.

Kolejna modna w odstawianiu rzecz – laktoza, czyli cukier mleczny. Jest to organiczny związek występujący w mleku i większości jego przetworów. Najwięcej laktozy znajdziemy w mleku słodkim owczym, krowim, najmniej w kozim. Całkiem sporo zawierają również śmietanki, kefiry, jogurty czy maślanka. Najmniej z kolei znajdziemy w serach żółtych czy tych typu feta. Laktoza jest trawiona przez człowieka w wieku dziecięcym, niemowlęcym, jednak enzymy odpowiedzialne za jej trawienie u dorosłego człowieka często zanikają i laktoza przestaje być trawiona. Dlatego też warto wykonać badania dotyczące jej tolerancji, lub też alergii. Historia jest taka sama, jak z glutenem – osoby nie podatne, trawiące ten składnik nie muszą rezygnować z jej spożycia. Jeśli jednak należymy do grona osób mających kłopoty z jej trawieniem, z powodzeniem możemy wybierać produkty mleczne bez laktozy, których to wybór w sklepach jest coraz większy.

Znalezione obrazy dla zapytania laktoza

Wracając do węglowodanów – po które warto więc sięgać?

Przede wszystkim po zboża pełnowartościowe, takie jak amarantus, quinoa, kaniwa, zboża bezglutenowe takie jak zasadowa gryka, proso z którego to powstaje kasza jaglana. Poza tym dobrym wyborem jest również kwasotwórczy jęczmień czy hipoalergiczny, również bezglutenowy ryż. Kukurydza i pszenica natomiast są wysokokaloryczne i często uczulające, dlatego też warto ograniczyć ich spożycie. Idąc dalej – kasze, które warto wybierać, to te zawierające węglowodany złożone – gryczana, jaglana, jęczmienna, ryż brązowy, naturalny, dziki czy basmati. Pieczywo wybieramy pełnoziarniste, najlepiej razowe żytnie czy orkiszowe. Sypkie produkty, po które warto sięgać, to na przykład płatki owsiane (poza błyskawicznymi). Możemy także spokojnie wybierać pełnoziarniste makarony żytnie, orkiszowe, gryczane, ryżowe. W tym wypadku warto pamiętać, że makaron z pszenicy durum to nadal makaron pszenny. Lepszym wyborem będzie zwykły razowy. Z warzyw świetnym źródłem węglowodanów są ziemniaki. Owoce też są świetne, zawierają jednak cukry proste, więc nie należy przesadzać z ich spożywaniem – śmiało możemy wybierać również te suszone.

Zapotrzebowanie na cukry ma związek z poziomem naszej aktywności. Węglowodany ważne są także dla prawidłowej pracy naszego układu nerwowego i mózgu. U osoby ćwiczącej 3-5h w tygodniu zapotrzebowanie na węglowodany to około 4-5g na kilogram masy ciała.

Po co warto sięgać w czasie, przed i po treningu? 2-4h przed treningiem spożywamy produkty o niskim indeksie glikemicznym, jak ognia unikamy tych wysokich, aby nie mieć spadków energetycznych podczas ćwiczeń. Powinniśmy zjeść około 2,5 g na kilogram masy naszego ciała. Podczas wysiłku dłuższego niż 60 minut, należy spożywać produkty o indeksie średnim w stronę wysokiego, najlepiej je spożyć również do 30 minut po zakończeniu treningu. W ciągu 2h jemy także posiłek uzupełniający – powinien on zawierać 60% energii, którą wydatkowaliśmy podczas treningu (np. spaliliśmy 700 kcal, więc spożywamy 420kcal łatwo przyswajalnych), tym bardziej jeśli mamy zaplanowaną kolejną aktywność tego dnia.

Co więc wybierać? Przed treningiem można sięgnąć po owsiankę, ryż z kurczakiem czy warzywami, spagetti razowe, sałatkę z tuńczykiem i sosem pomidorowym. Podczas treningu wybieramy banany, batony energetyczne, napoje izotoniczne czy daktyle. Po treningu świetny będzie np. ryż z jogurtem i owocami, czy warzywami i mięsem. Do wyboru jest naprawdę sporo rzeczy. Pamiętamy także o odpowiednim spożyciu białka.

Na koniec trochę o błonniku – błonnik to mieszanina substancji, których nazw nie będę wypisywać, aby was nie zanudzić. Są to polisacharydy, celuloza, pektyny, gumy i niepolisacharydy czyli ligniny. Jest to składnik pokarmowy nieodżywczy, kompleks substancji ścian komórkowych. Nie jest trawiony przez nasz organizm. Dlaczego jego spożycie jest ważne? Wzmaga produkcje soków trawiennych, chłonie wodę i pęcznieje więc zapewnia uczucie sytości, chłonie również różnorakie substancje, dzięki czemu zmniejsza ryzyko powstawania miażdżycy, opóźnia wchłanianie triglicerydów. Spowalnia trawienie pokarmów, dzięki czemu dba o poziom insuliny we krwi. Należy jednak pamiętać, by nie spożywać go zbyt wiele, ponieważ przy piciu zbyt małej ilości płynów może prowadzić do zaparć. Aktualnie zaleca się spożycie 25-40g błonnika na dobę.

Uff, to chyba tyle najważniejszej wiedzy! Macie jakieś pytania, swoje odczucia, historie związane z węglowodanami i ich spożywaniem?? Piszcie! 🙂

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł Węglowodany na diecie! Jakie wybierać, ile spożywać? pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/weglowodany-na-diecie-jakie-wybierac-ile-spozywac/

Kosmetyczne hity z polską metką cz.2



W pierwszym wpisie z tego cyklu wspominałam juz Wam, że polskie wcale nie oznacza gorsze, nawet te z niższej półki! Na Waszą prośbę powstał kolejny wpis z cyklu „Kosmetyczne hity z polską metką”. Bez zbędnego wstępu przejdźmy do rzeczy.

1. TUSZ DO RZĘS EVELINE VOLUME CELEBRITIES – kupuję go od 1 klasy technikum (czasem, bardzo rzadko, używałam też produktów z Oriflame bądź tego żółtego z Lovely) i szczerze powiedziawszy nie zamieniłabym go na żaden inny. Gdy mi się kończył, to używałam szczoteczki z niego do aplikacji innego tuszu. Ona jest również fenomenalna. Na opakowaniu jest napisane, że dzięki temu tuszowi Twoje rzęsy będą wyglądały jak sztuczne…i chyba tak wyglądają!

„Mascara maksymalnie pogrubiająca i wydłużająca rzęsy. Zawiera D-pantenol, ekstrakt z olejku jojoba i naturalny wosk carnauba. Składniki te zapewniają rzęsom nawilżenie, zapobiegają ich łamaniu i wypadaniu. Tusz nie kruszy się i nie tworzy grudek.”

Cena: W Rossmanie kosztuje ok. 15-16 zł, ale w Internecie kupicie go już za 10 zł.

2. FARBA DO WŁOSÓW JOANNA NATURIA – nie wyobrażam sobie farbowania włosów inną farbą niż tą z Joanny. Mimo swojej niskiej ceny jest świetna jakościowo, włosy przez długi czas po farbowaniu błyszczą się i zdrowo wyglądają. Kolor zawsze jest taki jak na zdjęciu (chociaż zawsze farbuję włosy na ciemny brąz to moja mama i pół rodziny używa tej farby).

„Farby do włosów Naturia Color Joanna nadają włosom piękne i głębokie kolory, doskonale kryją siwiznę, pozostawiając na włosach długotrwały efekt. Receptury kosmetyków Joanna zostały przygotowane na bazie naturalnych składników roślinnych: protein mlecznych i ekstraktu z brzoskwini. Proteiny mleczne chronią i odżywiają włókna włosów. Brzoskwinia to bogate źródło witamin i soli mineralnych, działa na włosy odświeżająco i tonizująco. Po zabiegu farbowania włosy są miękkie i sprężyste, mają głęboki kolor, piękny połysk i zdrowy wygląd. Farba do włosów Joanna Naturia Color jest dostępna w 12 odcieniach.”

Cena: Ok. 5-10 zł w zależności od miejsca.

3.ŻEL DO MYCIA TWARZY TOŁPA – jedne z moich ulubieńców. Kosmetyki Tołpa są bardzo łagodne, a w przypadku mojej wrażliwej na wszystko skóry, działają wręcz zbawiennie. Po wielu żelach, płynach itd. łzawią mi oczy – po tym nie uroniłam ani jednej łzy.

„Oczyszcza skórę z makijażu i zanieczyszczeń. Jest łagodny i można go używać do demakijażu oczu i ust. Nawilża i odświeża. Łagodzi podrażnienia i przywraca komfort.”

Cena: 15-20 zł w zależności od drogerii

4.MATOWA POMADKA DO UST BELL HYPOALLERGENIC MAT LIP LIGUID – na te pomadki natknęłam się zupełnie przypadkowo, gdy szukałam w pośpiechu czegoś do pomalowania ust na studniówkę. Wzięłam dwie, jedną czerwoną, a drugą w odcieniu nude. Miałam kiedyś pomadki matowe, ale z tego co pamiętam wszystkie strasznie wysuszały usta. Te z Bell są zupełnie inne. Nude wytrzymała na moich ustach do godziny 7 rano (oczywiście poprawiałam minimalnie) i nie wysuszyła moich warg, za co ogromny plus. A pachną… cudownie.

„Najmodniejsze, super kryjące odcienie i trwały, matowy efekt już za pierwszym pociągnięciem. Płynna formuła pozwala na łatwą i precyzyjną aplikację. Pomadka nie przesusza ust i nie pozostawia nieestetycznych skórek. Usta pozostają wygładzone, miękkie i pełne intensywnego koloru przez cały dzień.”

Cena: Ja w Hebe zapłaciłam za jedną 17 zł.

5.CARBO DETOX OCZYSZCZAJĄCA MASKA WĘGLOWA BIELENDA – ta maska to prawdziwy ratunek dla mojej skóry, która jest tłusta, porowata i ma rozszerzone pory. Stosuje ją raz w tygodniu, gdy akurat mam dużo wolnego czasu wieczorem. Maseczka pięknie pachnie i nie podrażnia mojej skóry. Wygodnie się ją nakłada, w przeciwieństwie do innych nie ścieka.

„Oczyszczająca maska węglowa o silnym działaniu detoksykującym poprawia stan skóry mieszanej i tłustej; szarej, z przebarwieniami i rozszerzonymi porami. Formuła oparta na aktywnym węglu oczyszcza skórę z toksyn, odświeża i zwęża pory, działa przeciwtrądzikowo, redukuje poziom sebum.”

Cena: Ok. 3-5 zł.

Koniecznie dajcie znać jacy są Wasi ulubieńcy kosmetyczni z polską metką. Wspólnie możemy stworzyć taką mini ściągawkę dobrych i niedrogich produktów! Także jeżeli znacie jakieś polskie cuda kosmetyczne, zostawcie komentarz.

Nie czytałyście pierwszej części cyklu? Zapraszam TUTAJ ===> kliknij tutaj

Pozdrawiam,

Roksana

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł Kosmetyczne hity z polską metką cz.2 pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/kosmetyczne-hity-z-polska-metka-cz-2/

Wednesday 22 February 2017

O tym co denerwuje kobiety w facetach – 5 rzeczy, które denerwują mnie w moim facecie



Nie ma ludzi idealnych. Mimo wszystko większość z nas znajduje sobie prawie idealną polówkę z którą planuje wspólne życie. Nasi partnerzy akceptują nasze wady, a my musi akceptować ich. Każda kobieta przyzna mi rację, czasami trzeba się natrudzić, żeby pewne rzeczy po prostu zaakceptować i starać się nie zwracać na nie większej uwagi. Tak naprawdę da się to zrobić!

Swojego partnera uważam za PRAWIE idealnego ale w życiu nie zamieniłabym go na innego. Myślę, że większość z Was ma tak samo. Chciałam udowodnić Wam dzisiejszym wpisem to, że każdy ma w sobie jakieś denerwujące wady. 

Jedną z rzeczy, która denerwuje mnie strasznie w moim partnerze jest nieodwieszanie ręcznika na swoje miejsce! Kiedy widzę jak leży na wannie mokry ręcznik i czeka, aż ktoś się nad nim zlituje i odwiesi go na wieszak, żeby mógł spokojnie wyschnąć, wszystko się we mnie trzęsie. Dzięki rozmowie na ten temat, coraz częściej omija mnie ten straszny widok. Niestety czasami mojemu partnerowi zapomina się o nim. Wtedy mam na niego sposób, po prostu pytam go czy czasami i o czymś nie zapomniał i za nic w życiu nie odwieszam ręcznika za niego. Kto wie, może kiedyś nie będę musiała o nim mu przypominać.

„Zaraz, zaraz i jeszcze raz zaraz”. Oj uwielbiam to! Zwłaszcza, kiedy budzik dzwoni kolejny raz z rzędu. Jesteśmy całkowicie inni jeżeli chodzi o wstawanie. Dla mnie wystarczy jeden sygnał budzika, a ja już wstaję na baczność. U mojego partnera wygląda to inaczej. Budzik dzwoni co 5 minuta, a ja z każdym sygnałem zadaję pytanie „Rafał wstajesz już?” i oczywiście słyszę „zaraz”, a budzik dzwoni i dzwoni. Jestem pewna, że pół bloku go słyszy. Jest po prostu straszny i w dodatku taki głośny! Mam nadzieję, że może nasza córka zmieni styl wstawania taty na szybszy i przede wszystkim z mniejszą ilością budzików.

Nigdy nie zrozumiem jednej rzeczy, dlaczego mojemu facetowi dłużej schną włosy niż mi. Mimo tego, że są krótki. Wybija godzina 1:00 w nocy, a mój partner nie może położyć się jeszcze spać, bo po prostu nie wyschły mu jeszcze włosy :D. Czy Wasi Panowie też tak mają?

„Zagram tylko jeden meczyk w FIFĘ”. Kiedy to słyszę, jestem wręcz przekonana, że w 99% nie skończy się na jednym meczyku. Oczywiście nie mam nic przeciwko wieczornym rozgrywkom facetów ale już wolę usłyszeć, że zagra 2 mecz, a nie ściemnia, że jeden. Przecież ja wiem ile trwa jeden meczyk w fifę.

Dopóki śmieci nie wypadają z kosza, nie trzeba ich wyrzucać. Kiedy już się nie mieszczą do śmietnika, a obok niego szykuje się kolejny worek śmieci, to znak dla mojego faceta, że trzeba się przejść do kosza. Najczęściej warto jeszcze delikatnie zasugerować ich wyniesienie. Nie wiem jak to wygląda u Was. Jedno jest pewne, mnóstwo moich koleżanek zaobserwowało to samo u swoich partnerów.

Oczywiście wszystkie te wady są drobnostkami. Tak jak wspominałam wcześniej, nikt z nas nie jest idealny i czasami warto je zaakceptować. Mimo tego, że potrafią być bardzo denerwujące.

Jakie cechy Waszych partnerów denerwują Was najbardziej? Staracie się ich zmienić czy próbujecie je zaakceptować? Ja wychodzę z założenia, że najlepiej mówić sobie o wszystkim, co nas „gryzie”. Może uda mi się namówić mojego faceta, żeby napisał taki post od siebie, dotyczący mojej osoby, Jestem ciekawa co w nim uwzględniłby. Chciałybyście przeczytać taki wpis od drugiej strony? 😉 Jak myślicie, jaka Wasza cecha najbardziej denerwuje Waszych partnerów?

Pozdrawiam

Dominika

*** wpis został przeniesiony z drugiego bloga, który niebawem zostanie wyłączony ***

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł O tym co denerwuje kobiety w facetach – 5 rzeczy, które denerwują mnie w moim facecie pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/o-tym-co-denerwuje-kobiety-w-facetach-5-rzeczy-ktore-denerwuja-mnie-w-moim-facecie/

Sunday 19 February 2017

Lidl oferta sportowa i kurtki sportowe – 20.02.2017 r.



No dobra, przyznaję się! Ja mam już dość zimy! Mam dość tych zimowych płaszczów, wielkich szalików, włochatych rękawiczek. Z chęcią przeniosłabym treningi na świeże powietrze. Wyciągnęła rower i rolki z piwnicy! Na szczęście zimą przecież można kompletować ubrania sportowe, które przydadzą się w trakcie treningów na dworze. Od poniedziałku w Lidlu ruszają dwie oferty które powinny Was zainteresować. Jedna z kurtkami spotowymi, a druga po prostu z odzieżą sportową. Zobaczcie na co warto moim zdaniem zwrócić uwagę i za czym ja na pewno jutro rozejrzę się w najbliższym lidlu.

Oferta kurtek jest naprawdę tym razem bardzo bogata. Od zwykłych pikowanych, po przeciwdeszczowe i kurtki sofshell. Ich cena jest bardzo atrakcyjna. Za kurtkę pikowaną, która moim zdaniem prezentuje się najlepiej ze wszystkich musimy zapłacić 79 zł. W tej samej cenie są kurtki przeciwdeszczowe. Rodzaj softshell jest dostępny tylko w rozmiarach młodzieżowych i kosztuje 49,99 zł.

Wzorów kurtek jest naprawdę mnóstwo (ja pokazuję Wam tylko przykładowe) i myślę, że większość znajdzie coś dla siebie. Zarówno Panie, Panowie i dzieci. Warto wspomnieć, że najczęściej kurtki z Lidla są naprawdę dobre gatunkowo! Jednak rozmiarówka bywa naprawdę dziwna i zawyżona! 🙂

 kurtka

Teraz przechodzimy do tematu, który może bardziej Was zainteresować – ubrania treningowe. Co tym razem jest ciekawego? Zobaczcie same:

Od razu zwróciłam uwagę na leginsy modelujące! W gazetce wyglądają REWELACYJNIE! Mam nadzieję, że na żywo będą też takie wspaniałe i uda mi się zakupić jedne z nich.

spodnie

Znacie już moje zdanie na temat koszulek z Lidla. Raz są świetne, a raz nie nadają się do niczego. Trzeba je po prostu dotknąć, sprawdzić dokładnie rozmiar. Na szczęście ze zwrotem nie ma problemu. Cena tym razem: 24,99 zł za sztukę.

koszulki

Nie będę Wam pokazywała wszystkich rzeczy, bo jest ich naprawdę sporo. Napiszę Wam tylko co znajduje się jeszcze w ofercie:

  • biustonosze treningowe w cenie 24,99 zł. Nazwałabym je raczej topami sportowymi. Na mały biust jak najbardziej nadają się. Z większym na pewno sobie nie poradzą.
  • Piłka gimnastyczna w cenie 29,99 zł.
  • Wałek lub drążek do masażu – bardzo przydatne urządzenie dla każdej aktywnej osoby – cena 24,99 zł.
  • Drążek rozporowy – 27,99 zł.
  • Poduszka z kolcami do pilatessu – 29,99 zł.
  • Taśmy fitness – 19,99 zł.

Dziewczyny, dajcie znać czy wybieracie się jutro do Lidla i na co będziecie polowały? Ja na pewno na kurtki i leginsy. Jutro wrzucę zdjęcia swoich łupów, będziecie mogły zobaczyć jak wszystko prezentuje się na żywo – oczywiście jeżeli uda mi się wszystko kupić.

Pozdrawiam,

Dominika

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł Lidl oferta sportowa i kurtki sportowe – 20.02.2017 r. pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/lidl-oferta-sportowa-i-kurtki-sportowe-20-02-2017-r/

Saturday 18 February 2017

Obalamy mity część 4 – tłuszcz na diecie rezygnuję !



Bardzo lubię czytać przeróżne kobiece fora, dowiadywać się na temat nowinek żywieniowych i treningowych, przeglądać wasze porady. Coraz częściej natykam się na stwierdzenie, że na diecie redukcyjnej rezygnujecie lub ograniczacie spożywanie tłuszczy. Czy powinno się tak robić? Jakie skutki to za sobą niesie? Dowiecie się z dzisiejszego wpisu! Zapraszam do czytania 🙂

Pozostałe posty w cyklu:

Podobny obraz

Zacznijmy więc od podstaw teoretycznych. Czym więc są tłuszcze? Nie będę zanudzać was fachową nomenklaturą, którą każdy z nas może znaleźć w wikipedii. Tłuszcze, czyli kwasy tłuszczowe są materiałem wysokoenegrgetycznym znajdującym się w znacznej części pożywienia, jakie spożywamy. Jest to najbardziej skoncentrowany i wydajny materiał energetyczny w organizmie. Tłuszcze są lżejsze od glikogenu, nie wiążą też wody. 1 g tłuszczu dostarcza nam około 9 kcal, po przetrawieniu daje to aż 6,7 kcal czystej energii.

Podstawową rzeczą, jaką należy wiedzieć jest fakt, że tłuszcze to nie tylko te pochodzące z tłustego jedzenia, ale również cała gama ważnych dla nas tłuszczy nienasyconych, egzo czy endogennych. Wiele jest rodzajów tłuszczy zdrowych dla nas, w diecie są to produkty niezbędne ponieważ niektóre z koniecznych do prawidłowego funkcjonowania organizmu mogą być dostarczone tylko zewnętrznie, organizm sam ich nie produkuje. Dodatkowo biorą udział w syntezie hormonów tkankowych, bez nich będzie to nie możliwe. Rozpuszczają także witaminy takie jak A, D, E, K, które bez ich udziału nie będą w stanie wchłonąć się.

Jeśli jesteśmy na diecie redukcyjnej, tłuszcze, które powinny zostać ograniczone to tłuszcze nasycone – stanowią około 30-40% kwasów tłuszczowych zawartych w tkance tłuszczowej. Należy również pamiętać, że na drodze przemian biochemicznych zachodzących w naszym organizmie również (a w zasadzie biorąc pod uwagę proporcje spożywania) przede wszystkim węglowodany mogą być zamieniane i w następstwie magazynowane jako tkanka tłuszczowa!

Na zwyczajnej diecie tłuszcze powinny stanowić około 30% składowych dziennego spożycia substancji energetycznych (bierzemy pod uwagę węglowodany, białko i właśnie tłuszcze). Na diecie redukcyjnej procent ten podnoszony jest do nawet 60%! Obniżamy wtedy spożycie węglowodanów. Nie, nie będziemy tyć, a tkanka tłuszczowa wcale nie zacznie się odkładać! Jest to również związane z procesami biochemicznymi, słyszeliście zapewne kiedyś o diecie tłuszczowej albo ketogenicznej? Jak wiadomo są to diety redukcyjne, na temat diety ketogenicznej możecie poczytać u nas w osobnym wpisie 🙂

Wracając do naszych tłuszczy – ograniczamy więc spożycie tłuszczów nasyconych. W prawidłowej diecie powinny stanowić około 8% całkowitego spożycia tłuszczy. Gdzie je znajdziemy? Przede wszystkim w maśle, tłustym mięsie, produktach zwierzęcych np. boczku, smalcu, słoninie, tłustym nabiale, ale również np. w oleju kokosowym. Ze względu na wiele pozytywnych działań tego ostatniego oczywiście możemy go spokojnie spożywać, pamiętając jednak o fakcie, że jest wysokokaloryczny i jego udział w całości powinien być niewielki.

Co więc jeść?

Stawiamy na tłuszcze nienasycone. Są ich dwie grupy – tłuszcze wielonienasycone, zawierające kwasy omega 3 i omega 6 – powinny stanowić 8-10% spożycia całkowitego. Zaliczamy tutaj tłuste ryby morskie, olej z pestek winogron, dyni, olej lniany. Tłuszczy jednonienasyconych powinniśmy z kolei spożywać jak najwięcej z tej grupy – powyżej 10%. Zawierają cenne kwasy omega 9. Zaliczamy tutaj oliwe z oliwek, olej rzepakowy. Pamiętajmy jednak o ich przeznaczeniu – jedne lepiej nadają się do smażenia, inne jako dodatek do sałatek. Wartościowsze jednak są tłuszcze nierafinowane, tłoczone na zimno (zawierają fitochemikalia) – pamiętajmy jednak, że nie należy na nich smażyć – do tego celu wybieramy te rafinowane. Warto sięgać również po orzechy (włoskie, laskowe, migdały) – unikamy ziemnych (przyczyniają się do odkładania blaszki miażdżycowej!), olej sezamowy, awokado czy jajka.

Tłuszcze wspierają również odporność, tłuszcze nienasycone chronią przed wzrostem złego cholesterolu! Oczywiście trzeba sięgać po nie z głową, zbyt wysokie spożycie tłuszczy razem z wysokim spożyciem węglowodanów może prowadzić do powstawania zbędnych kilogramów, pamiętamy również że tłuszcze są kaloryczne (ale dają długie poczucie sytości) więc pamiętamy o tym w wyliczaniu bilansu dziennego kalorii, szczególnie kiedy jesteśmy na diecie redukcyjnej.

NNKT, czyli grupę tak zwanych witamin F powinniśmy również spożywać w odpowiednich proporcjach. Stawiamy na więcej Omega 3 w stosunku do Omega 6 – 4:1. W skrajnych przypadkach można także sięgnąć po suplementacje. Co nam to daje? Spożywanie odpowiednich ilości Omega 3 poprawia wydolność tlenową przy uprawianiu sportu, pozwala na wzrost siły i masy mięśniowej, redukcje tkanki tłuszczowej, ma znaczenie prozdrowotne. Warto wspomnieć również, że stanowią one aż 60% kory mózgowej!

Na koniec warto jeszcze wspomnieć o pewnym problemie, który wynika ze spożycia tłuszczy nienasyconych – występują one w formie trans i cis. Tłuszczy trans unikamy jak ognia. Powstają one jako niekorzystny efekt utwardzania i odwadniania. Naturalnie znajdują się np. w mleku zwierzęcym. Niewielkie spożycie oczywiście nie wyrządzi nam szkody, jednak po większe ilości zdecydowanie nie warto sięgać. Należy więc czytać etykiety i unikać tłuszczy sztucznie utwardzanych. Warto z kolei spożywać tłuszcze cis, czyli kwasy kaprylowy, kaparynowy, laurynowy. Są szybkowchłanialne, potrzebują mniej tlenu do spalenia przy powstawaniu ogromnej energii, zwiększają termogenezę organizmu więc mają wpływ na spalanie tkanki tłuszczowej. Znajdziemy je np. w oleju MCT.

WNIOSEK: Na diecie absolutnie nie rezygnujemy ze spożywania tłuszczy, są bardzo ważne. Pamiętamy jednak o zachowaniu odpowiednich proporcji i sięgamy częściej po te nienasycone. Uważamy także na tłuszcze trans 🙂

Mam nadzieję, że wszystko zostało zrozumiale opisane 🙂 Jeśli macie jakieś pytania, wątpliwości, swoje doświadczenia – piszcie!

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł Obalamy mity część 4 – tłuszcz na diecie rezygnuję ! pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/obalamy-mity-czesc-4-tluszcz-na-diecie-rezygnuje/

Friday 17 February 2017

1% podatku dla ChSCh



Wiele osób pragnie nieść pomoc potrzebującym. Często nie wie jednak, jak zrobić to skutecznie, by ofiarowane środki były wykorzystane najbardziej efektywnie; by w całości dotarły do najbardziej potrzebujących.

Zaszczyceni jesteśmy, że możemy poinformować Państwa o działalności Chrześcijańskiej Służby Charytatywnej (ChSCh) i zachęcić do przekazania 1% podatku.

ChSCh jest ogólnopolską organizacją pożytku publicznego (OPP). Zrzesza i działa na rzecz ludzi bez względu na wyznanie, narodowość, wiek, płeć czy rasę. Pośredniczy między osobami potrzebującymi wsparcia, a tymi, którzy chcą pomóc.

Niech udzielona pomoc stanie się dla Państwa źródłem satysfakcji i radości.



Source link

Artykuł 1% podatku dla ChSCh pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/1-podatku-dla-chsch/

PnZ#7 Naturalne, domowe sposoby na zatoki


Problemy z zatokami to niestety o tej porze roku temat bardzo aktualny, tym bardziej biorąc pod uwagę koszmarną jakość powietrza, jakim oddychamy w naszych polskich miastach:( W tym tygodniu we Wrocławiu normy pyłów zawieszonych przekroczone zostały kilkakrotnie! Pewien mądry lekarz powiedział mi kiedyś, że najlepszym sposobem na przewlekłe choroby dróg oddechowych jest… wyprowadzka z miasta. Plan piękny, ale nie zawsze wykonalny:(

Dwa lata temu o tej porze z zapaleniem zatok walczyłam właściwie cały sezon. Dosyć szybko dałam się namówić na antybiotyk, który w moim przypadku pomógł na krótko, a generalnie tylko pogorszył sprawę przyczyniając się do infekcji przewlekłej. Od tamtej pory uważam, że po antybiotyki w infekcjach zatok lepiej sięgać w ostateczności, gdy inne metody zawiodą. Na prośbę mojej znajomej opiszę dziś naturalne metody, które pozwoliły mi rozprawić się z zapaleniem zatok oraz parę zabiegów, które warto stosować prewencyjnie szczególnie w czasie zimy i alarmu smogowego:/

Moje sprawdzone domowe sposoby na zatoki


1. Najważniejsze – olejek z oregano

Poleciła mi go kuzynka i w moim przypadku okazał się absolutnym hitem. To supersilny olejek o działaniu bakteriobójczym i przeciwzapalnym, przeznaczony m.in. do inhalacji, ale też do spożywania wewnętrznego (ale uwaga, w dużym rozcieńczeniu!!!). Ja stosowałam tylko inhalacje i o tym napiszę, po informacje na temat innych zastosowań odsyłam na bloga Klaudyny Hebdy.

Inhalacje z 2-3 kroplami tego olejku wykonywałam na początku dwa razy dziennie, rano i wieczorem, po pół godziny. Wystarczy do tego miska z parującą wodą i ręcznik na głowę. Udrożnienie zatkanych zatok jest niemal natychmiastowe, ale kuracja musi trochę potrwać, żeby zwalczyć infekcję na stałe. U mnie znaczna poprawa była po tygodniu. Potem przez kolejny tydzień robiłam już tylko inhalacje wieczorne.

Olejek z oregano jest bardzo ostry w zapachu, wręcz palący, dlatego trzeba dawkować go ostrożnie. Nie aplikować na skórę ani wewnętrznie bez rozcieńczenia! Nie polecałabym go raczej małym dzieciom, ale wiem, że niektórzy stosują- decyzję podejmijcie sami.

2. Codzienne płukanie zatok roztworem soli morskiej lub fizjologicznej

Podczas choroby przepłukiwałam nos nawet 3-4 razy dziennie i myślę, że to znacznie przyspieszyło proces zdrowienia. Korzystałam przy tym ze specjalnej butelki do płukania zatok kupionej w aptece. Szczegółowo opisywałam już kiedyś ten zabieg tutaj

3. Ziołowe tabletki udrażniające

Okazały się pomocne, gdy zapalenie zrobiło się przewlekłe i trudno było pozbyć się wydzieliny. Ja stosowałam bodajże sinupret, ale na rynku są też dostępne inne, tańsze warianty o podobnym naturalnym składzie (korzeń goryczki, kwiat czarnego bzu, werbena). Można też pokusić się o przygotowanie własnej mieszanki. Te tabletki rozrzedzają wydzielinę i udrażniają drogi oddechowe, pozwalając pozbyć się zatokowych bólów głowy.

Podczas kuracji ważne jest picie dużej ilości płynów, bo dzięki temu wszystko szybciej „spływa”. Polecam napar z kwiatów lipy, czarnego bzu, wodę z cytryną i imbirem, sok żurawinowy, herbatkę z malin, dzikiej róży.

Zabiegi wspierające leczenie zatok i zapobiegające nawrotom


Dodatkowo w trakcie i po zakończeniu kuracji stosowałam (i stosuję mniej lub bardziej regularnie do dziś) następujące zabiegi:

1. Ssanie oleju

Ten ajurwedyjski sposób na poranne oczyszczenie organizmu bardzo dobrze działa także na zatoki. O ssaniu oleju też pisałam już na blogu we wcześniej podlinkowanym artykule.

2. Aromaterapia z łagodniejszymi olejkami eterycznymi

W okresie przeziębieniowym warto sięgać po aromaterapię regularnie. Olejku z oregano na co dzień raczej używać bym nie chciała, ale są też inne skuteczne i bardziej łagodne olejki: pichtowy, sosnowy, miętowy. Można stosować je podczas inhalacji, rozpalić kominek zapachowy albo dodać parę kropli do kąpieli. Z olejkami eterycznymi trzeba zachować ostrożność w przypadku dzieci i kobiet w ciąży, szczególnie w I trymestrze.

A, na przeczyszczenie zatok polecam też krojenie cebuli;)

3. Noszenie czapki:)

Prosta, ale z moich obserwacji wynika, że wcale nie tak oczywista sprawa. Warto poświęcić „fryzurę” i nie wychodzić z domu bez czapki, bo wyziębione zatoki to idealne warunki do rozwoju infekcji. Ja z tych względów zimą odpuszczam też np. basen.

To tyle jeżeli chodzi o moje sposoby leczenia zatok. Mi taki pakiet pomógł w 100% i nawrotu od tamtej pory, tfu tfu, nie miałam. Gdy czuję, że zatoki mi się lekko przytykają, szybko wdrażam inhalacje i płukanie solą i zwykle w 1-2 dni problem jest zażegnany. Jest też szereg innych naturalnych sposobów leczenia zatok, warto wypróbować zanim konieczne będzie wytoczenie cięższej artylerii. Polecam zajrzeć do bardzo dobrze opracowanego artykułu na blogu Agnieszki Maciąg i historii Małgorzatyz Ziołowej Wyspy. Trochę metod pokrywa się z moimi, ale są też inne, np. masaż zatok, okłady z soli czy nalewka ziołowa.

A, i jeszcze jedno: nawet jeżeli stosujecie już antybiotyk, warto sięgnąć po domowe sposoby i wykorzystywać je podczas i po zakończeniu kuracji, bo zapalenie zatok to paskudztwo, które potrafi ciągnąć się w nieskończoność i naprawdę uprzykrzać życie.

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł PnZ#7 Naturalne, domowe sposoby na zatoki pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/pnz7-naturalne-domowe-sposoby-na-zatoki/

Thursday 16 February 2017

Matka dwójki dzieci – metamorfoza po cesarskim cięciu



Wracam do Was z kolejną, niesamowitą metamorfozę. Jej autorkę miałyście już okazję poznać na moim blogu. Jednak od jej metamorfozy minęło trochę czasu, sylwetka przeszła diametralną zmianę spowodowaną ciążą, a następnie powrót do wysportowanej sylwetki. Całą wcześniejszą metamorfozę znajdziecie tutaj —> klik.

Na ostatnim zdjęciu w tym zestawieniu możecie zobaczyć Amandę przed zajściem w ciążę, po uzyskaniu efektów z poprzedniej metamorfozy.

metamorfoza” Ponad rok temu, gdy opublikowałaś moją pierwszą metamorfozę – dodałaś mi wręcz skrzydeł. Ty i Twoi czytelnicy, którzy widzieli jakby większą zmianę niż ja sama… Krótko po niej postanowiłam postarać się o drugie dziecko i… jestem świeżo upieczoną mamą po raz drugi! W grudniu urodziłam córkę, po raz kolejny przez cesarskie cięcie. W tej ciąży przytyłam więcej bo chyba ponad 20 kg,a  w poprzedniej tylko 17. Tym razem doszły również rozstępy. Ale… postanowiłam sobie udowodnić, że da się schudnąć po cesarce równie szybko, jak po porodzie naturalnym. Że da się odbudować ciało i znów wygrać bliską ideału sylwetkę.

odchudzanie-efekty

Przesyłam Ci zatem moją kolejną 4-tygodniową metamorfozę, tym razem opartą TYLKO NA DIECIE, ponieważ zaczęłam ją stosować 6 tygodni po porodzie i pomimo zgody mojej ginekolog co do ćwiczeń (od 6/8 tygodnia) postanowiłam wytrwać miesiąc bez nich i po prostu przestrzegać diety, stałej pory posiłków itd. udowadniając tym sobie i wszystkim innym – że odchudzanie po cesarce nie musi być trudniejsze, wystarczy po prostu stosować dietę! Większość jednak z niej rezygnuje, bo twierdzi, że sama dieta efektów nie przyniesie… i czeka do momentu, aż lekarz wyrazi zgodę na ćwiczenia, a często jest tak, że taka zgoda pada dopiero 4 czy 6 miesięcy po porodzie.
W tym miesiącu planuje dorzucić aktywność fizyczną, ciekawe jakie więc będą kolejne efekty!

Tak wygląda moja dieta:

Jest ona zbilansowana, prosta i tania.  I są to dwa dwa czynniki, które był dla mnie ważne. Jako mama dwójki dzieci wiadomo – nie mam zbyt dużo czasu, a więc przyrządzanie 5-ciu skomplikowanych posiłków dziennie mogłoby być trudne. Dlatego cenię sobie właśnie prostotę mojej diety, która ma za zadanie podnosić mój metabolizm. Dodatkowo jest ona w dużej mierze pozbawiona produktów przetworzonych – nie są one w zupełności wyeliminowane, ale jednak ograniczone.
NIE UŻYWAM SOLI ANI CUKRU, kawę słodzę jedną pastylką stevi, a herbat nie słodzę w ogóle. Dieta ma ok. 1700kcal.

ciało-po-cesarce

PS. mam nadzieję, że zmobilizuje się do ćwiczeń i za miesiąc lub dwa będę mogła pochwalić Ci się kolejnymi, jeszcze bardziej spektakularnymi efektami!”

Dziewczyny, zostawcie kilka motywujących słów dla Amandy! Zajrzyjcie również na jej bloga, gdzie znajdziecie bardzo ciekawe wpisy na temat odchudzania po cesarskim cięciu itp. ===> Cała prawda o odchudzaniu po cesarce – klik. Od siebie mogę tylko napisać, że Amanda jest niesamowitą! Na ramach swojego bloga pokazuje, że bycie matka dwójki dzieci nie oznacza, że nie można nic zrobić dla siebie! Gratuluję wspaniałej metamorfozy i niesamowitego samozaparcia! 🙂

Uwielbiam Wasze metamorfozy i czekam na więcej! Jeżeli też chciałabyś pokazać swoje efekty innym kobietom i zmotywować je do regularnych treningów i zdrowej diety, napisz do mnie: tipsforwomen@wp.pl

Pozdrawiam,

Dominika

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł Matka dwójki dzieci – metamorfoza po cesarskim cięciu pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/matka-dwojki-dzieci-metamorfoza-po-cesarskim-cieciu/

Wednesday 15 February 2017

Najbardziej prestiżowe siłownie na świecie – Co je wyróżnia na tle innych?



Kim są klienci drogich i prestiżowych siłowni? No jak to kim? Są to przede wszystkim gwiazdy, które widzimy na okładkach gazet, widujemy w filmach i serialach lub ich piosenki słyszymy w radiu. Na pewno niejednokrotnie zastanawiałyście się „Gdzie oni dorobili się takiej sylwetki?” Większość z nich właśnie w takich ekskluzywnych klubach, gdzie koszt karty klubowej na pewno przekracza całomiesięczną pensje niejednej z nas. Poznajcie najsławniejsze gwiazdorskie siłownie na świecie.

  1. „La Palestra” mieści się w hotelu La Plaza w Nowym Jorku. Została ona założona w  roku 1994. Można tam realizować trening cardio i ćwiczenia rozciągające. Mamy też możliwość uczestniczenia w zajęciach pilatesu i jogi (indywidualnie lub grupowo). Ponadto do dyspozycji są też liny do wspinaczki. Klientom La Palestry plan treningowy pomagają ułożyć bardzo znani na całym świecie trenerzy personalni z udziałem wykwalifikowanej kadry lekarzy. W „La Palestra” w Nowym Jorku ćwiczą aktorki takie jak Mila Kunis i Blake Lively, oraz celebrytka Khloe Kardashian. Roczny karnet to koszt rzędu 40 tysięcy złotych.

1 (4)2. SIŁOWNIA W HOTELU BULGARI – LONDYN. 

Pracownicy tej siłowni pomagają opracować klientom indywidualny i długoterminowy plan treningowy, który poprawi w znacznym stopniu kształt sylwetki. Klientami tymi są dziennikarze między innymi Vogue. Mamy do wyboru aktywności takie jak: pilates, joga, pływanie, boks czy trening siłowy. Instruktorzy Bulgari przeprowadzają analizę składu ciała, zlecają też poddanie się badaniom na różne nietolerancje pokarmowe. Każdy trener jest tam specjalistą. Do dyspozycji mamy także kilka basenów, z których największy mierzy aż 25 m. Po treningu najlepszym wyjściem będzie wizyta w SPA, które również wchodzi w skład kompleksu.

3. SIŁOWNIA THE HARBOUR CLUB – LONDYN. 

Z tej siłowni korzystała kiedyś…księżna Diana. Przed ślubem z księciem Williamem trenowała też tam księżna Kate. Jej siedzibą jest natomiast hotel Chelsea Harbour. The Harbour oferuje bardzo nowoczesne sprzęty do ćwiczeń oraz jednych z najlepszych trenerów na świecie. Kadra liczy 30 pracowników, w tym mamy wielu byłych zawodowych sportowców, m.in. trenerzy tenisa czy pilatesu. W The Harbour znajdują się też 3 baseny. Roczny karnet kosztuje ok. 13700 zł. Treningów personalnych mogą jednak podwyższyć ten koszt do nawet 100 tysięcy złotych.

3

4. HOTEL THE RITZ-CARLTON W LAGUNA NIGEL – KALIFORNIA.

W tym miejscu możemy czasem spotkać piosenkarkę Britney Spears. Siłownia nie posiada konkretnego cennika, jednak żeby wynająć tam pokój (najtańszy) na jedną dobę i móc z niej korzystać, potrzebujemy ok. 1800 zł/os.

4

5. EQUINOX W BEVERLY HILLS – KALIFORNIA. 

Jeśli zdecydujemy się kiedyś na trening w tym miejscu to bardzo możliwe, że spotkamy tam Ashley Tisdale, Marka Webbera, Olivię Wilde, Katie Holmes, Paris Hilton czy Charlize Theron. Wpisowe kosztować nas będzie $50, a miesięczny karnet $200 (ok. 650 zł). Jeżeli chcemy zapisać się do całej sieci, nas koszt niestety wzrośnie o następne $30, czyli łącznie ok. 740 zł/miesiąc. Jeśli wliczymy jeszcze treningi personalne to wtedy musimy przygotować się na wydatek rzędu do 15- 20 tysięcy złotych.

5

A jakie jest wasze zdanie? Czy dobra siłownia naprawdę musi aż tyle kosztować? Czy te siłownie naprawdę wyróżniają się jakoś bardzo na tle naszych siłowni? My uważamy, że nieważny jest wystrój siłowni, kwota za jaką kupujecie karnet. Ważna jest Wasza silna wola i chęć zmiany czegoś we własnym życiu.

Jeżeli chciałybyście zapisać się na siłownię,  a nie wiecie jak zacząć na niej trenować, odsyłam Was do kategorii wpisów „SIŁOWNIA”, gdzie znajdziecie przykładowe plany treningowe i różne wskazówki ===> kliknij tutaj.

Pozdrawiam,

Roksana

Zdjęcia siłowni w poście zostały pobrane ze stron wymienionych w poście siłowni. Żródło informacji o siłowniach: fitness,wp.pl , potrafiszschudnac.pl 

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł Najbardziej prestiżowe siłownie na świecie – Co je wyróżnia na tle innych? pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/najbardziej-prestizowe-silownie-na-swiecie-co-je-wyroznia-na-tle-innych/

Odżywianie dla zdrowia – leczenie dietą wg TMC


odzywianie dla zdrowia ksiazkaNie wiem jak to się stało, że do tej pory nie wspominałam na blogu o tej książce. „Odżywianie dla zdrowia. Tradycje wschodnie i nowoczesna wiedza o żywieniu” Paula Pitchforda jest bowiem jedną z nielicznych książek o diecie, do których stale wracam i ciągle odkrywam w niej coś przydatnego dla siebie lub moich bliskich.

To taka biblia diety wg tradycyjnej medycyny chińskiej. Nie trzeba stosować się do tych zasad zawsze i w 100%, ale na różnych etapach życia można znaleźć cenne wskazówki i konkretne propozycje do zastosowania w przypadku dolegliwości i chorób, z którymi się borykamy. Autor szczegółowo wyjaśnia założenia filozofii odżywiania TCM i charakterystyczne dla tego nurtu pojęcia typu: energia życiowa (qi), termiczna natura pokarmów czy tzw. konstytucja człowieka. Omawia też zasady łączenia pokarmów i rzuca ciekawe spojrzenie na problem nadmiarów i niedoborów. Myślę, że nawet sceptycy znajdą w tej książce coś wartosciowego. W końcu TMC to nie chwilowy trend w dietetyce, ale licząca 3 tys. lat tradycja leczenia i coś musi w tym być. Przekonuje się o tym wielu pacjentów rozczarowanych dzisiejszą medycyną.

Pozycja, którą zdecydowanie warto mieć na swojej półce. Komu mogę polecić tę książkę szczególnie? Osobom, u których zdiagnozowano przewlekłą chorobę, a których nie satysfakcjonuje samo przyjmowanie leków – dieta może być wtedy dobrym uzupełnieniem i wsparciem dla organizmu. Osobom teoretycznie zdrowym, ale w których samopoczuciu coś szwankuje – książka ta może pomóc zrozumieć pewne zależności i obrać optymalny kierunek zmian.

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł Odżywianie dla zdrowia – leczenie dietą wg TMC pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/odzywianie-dla-zdrowia-leczenie-dieta-wg-tmc/

Tuesday 14 February 2017

Co jeść, a czego nie wolno jeść przed snem?


Źle sypiasz, ciągle jesteś zmęczona, mimo tego, że kładziesz się spać o odpowiedniej godzinie? Duży wpływ na Twój problem może mieć przygotowany przez Ciebie posiłek przed snem, tak zwana – kolacja. Czego powinniśmy unikać na kolacyjnym talerzu, żeby nasz organizm w trakcie snu mógł się całkowicie zregenerować, a co wręcz przeciwnie, powinno się na nim znaleźć? Mam nadzieję, że ten wpis odpowie Wam na te pytanie.

Nie jest to żadne odkrycie i większość z Was na pewno wie, że ciężkie posiłki absolutnie nie powinny znajdować miejsca w ostatnim naszym posiłku w ciągu dnia. Ale już nie każdy potrafi odpowiedzieć sobie, jak wyglądają te ciężkie posiłki?

Na kolację rezygnujemy z różnego rodzaju makaronów, fas-foodów typu pizza itp. Wieczór to nie jest również odpowiednia pora na jedzenie słodyczy- nawet jeżeli tego dnia macie zaplanowany cheat meal. Zróbcie wszystko, żeby nie wypadał on w godzinach wieczornych, a nawet nocnych. Tak samo odpada masło, tłuste mięsa, wieprzowina, wołowina, wszystkiego rodzaju kiełbaski. Są to produkty ciężko strawne, które powodują, że tłuszcz odkłada się w naczyniach krwionośnych w postaci płytek miażdżycowych oraz w organizmie w postaci nadmiaru tkani tłuszczowej.

UWAGA! Owoce również nie są wskazane do jedzenia w wieczornych porach. Chociaż osobiście bardzo często łamię tę regułę. W tym wypadku polecam po prostu wybierać owoce mniej słodkie np. grejpfruty, banany najlepiej zostawić sobie na wcześniejszą porę.

W takim razie co możemy jeść przed snem?

 Wbrew pozorom nie jest to taka prosta sprawa. Każdy organizm ma inne zapotrzebowanie i jeżeli ktoś ma taką możliwość, najlepiej jest się poradzić dietetyk (oczywiście mam na myśli osoby, które pracują nad swoją sylwetkę). Na kolację jak najbardziej wskazane są: wszelkiego rodzaju pieczone, duszone, gotowane na parze ryby, lekkie sałatki z kurczakiem, twarogiem, zupy krem, warzywa – zwłaszcza te zielone. Węglowodany również znajdują swoje miejsce w kolacji, a ich celem jest poprawienie jakości snu. Najlepiej wybierać różnego rodzaju kasze, ryż itp. Dobrze byłoby, gdyby ostatni posiłek jest posiłkiem na ciepło, jednak wiem, że nie jest to zawsze możliwe. Wybierać zwykłe kanapki, skomponujcie je tak, żeby nie zawierały tłuszczu, były pełne warzyw.

Pamiętajcie również o tym, żeby kolacja była spożyta bez pośpiechu, a każdy kęs jedzenia był porządnie rozgryziony przed przełknięciem.

Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo często mam problem ze skomponowaniem prawidłowej kolacji. Zawsze wydaje mi się, że wszystkie kolacje na ciepło wymagają zbyt dużej ilości czasu. Muszę zmienić te myślenie i częściej przygotowywać ciepłą kolację. Dajcie znać co u Was najczęściej gości na kolacyjnym talerzu. Jeżeli poszukujecie inspiracji na ten posiłek, odsyłam Was do kategorii „kolacja” na blogu, gdzie znajdziecie mnóstwo przepisów ==> Przepisy na kolację – kliknij tutaj.

Pozdrawiam,

Dominika

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł Co jeść, a czego nie wolno jeść przed snem? pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/co-jesc-a-czego-nie-wolno-jesc-przed-snem/

Saturday 11 February 2017

Ekologiczne środki czystości – co sprawdza się u mnie, a co niekoniecznie


Chyba każdy, kto interesuje się tzw. zdrowym stylem życia, prędzej czy później zacznie krytycznie przyglądać się konwencjonalnym środkom czystości. Półki w sklepach aż uginają się od proszków do prania, pachnących płynów do płukania, sprayów, odświeżaczy, mleczek i płynów do czyszczenia powierzchni wszelakich. Kupując je (za niemałe zresztą pieniądze), fundujemy sobie styczność z szeregiem toksyn takich jak chlor, amoniak, formaldehydy, triklosan, ftalany i wiele innych. Te substancje nie tylko działają drażniąco i alergizująco, ale – co gorsza – zakłócają równowagę gospodarki hormonalnej i mogą przyczyniać się do wielu chorób, od autoimmunologicznych po nowotwory.

Myślę, że największą przeszkodą w przerzuceniu się na ekologiczne środki czystości jest… siła starych nawyków i ugruntowane przez przemysł reklamowy przekonanie, że sklepowy produkt działa skuteczniej, „zabija zarazki na śmierć”. Marketerzy wjeżdżają nam na ambicję przekonując, że pranie powinno pachnieć egzotycznymi kwiatami, łazienka – morską bryzą, a w zadbanym domu każda powierzchnia powinna być czyszczona specjalistycznym środkiem posiadającym tyle magicznych cech, że czasem trudno w to uwierzyć.

Cóż, taka rola marketingu. Naszą, konsumentów, rolą jest nie łykać tych wszystkich marketingowych ściem:)

A alternatywa jest – przynajmniej teoretycznie – prosta, skuteczna i na dodatek tania. Stara dobra soda oczyszczona, ocet, cytryna, zwykłe płatki mydlane albo orzechy piorące, naturalne olejki eteryczne, a dla nieco bardziej wkręconych – samodzielnie stworzone mieszanki.

Jest też oczywiście rosnąca w siłę kategoria gotowych ekologicznych środków czystości, ale ich ceny potrafią powalić na kolana, dlatego osobiście najpierw wolę poszukać tańszych, domowych rozwiązań.

Zdrowe środki czystości w naszym domu

Ten tekst miałam w planach od dawna, ale przed publikacją chciałam mieć pewność, że polecane przeze mnie produkty i przepisy faktycznie są warte polecenia. No i okazało się, że nie wszystko dobrze się sprawdziło, niektóre mikstury były przekombinowane i mało praktyczne, niektóre nieskuteczne. Testerem większości przepisów jest mój mąż, który już dawno temu wziął na siebie m.in. sprzątanie łazienki, a ostatnio także kuchnię i pranie. Z tego względu podstawowym kryterium, oprócz skuteczności, musi być „niska upierdliwość” w stosowaniu.

Przedstawiam listę domowych ekologicznych środków czystości z podziałem na to, co sprawdza się świetnie, co średnio, a co nie zdało u nas egzaminu. Nie wszędzie udało się znaleźć zadowalające rozwiązanie, ale jeszcze się nie poddajemy:)

Pranie


NA TAK:

  • hipoalergiczne płatki mydlane + ocet z olejkiem eterycznym w roli płynu do płukania – taki zestaw sprawdza się bez zarzutów, daje radę nawet w przypadku ubrań mocno zabrudzonych czy przepoconych; pranie pachnie delikatnie olejkiem eterycznym; przy praniu w niskiej temperaturze płatki mydlane można rozpuścić w ciepłej wodzie
  • orzechy piorące + ocet z olejkiem eterycznym do płukania – stosuję do ciemnego prania (orzechy mogą lekko barwić jasne tkaniny) i tu również nie mam żadnych zastrzeżeń co do skuteczności

TAK, ALE:

  • własnoręcznie przygotowany proszek do prania + ocet z olejkiem do płukania – proszek składa się z 1 miarki sody kalcynowanej, 1 miarki boraksu i 2 miarek płatków mydlanych – sprawdza się dobrze, chociaż myślę, że równie skuteczne są same płatki mydlane, więc nie zawsze chce mi się go robić:)
  • gotowe, ekologiczne listki do prania ze środkiem zmiękczającym – rozwiązanie bardzo wygodne, ale produkt za ok. 10 zł starcza na ok. 20 prań, więc pod względem kosztowym szału nie ma

NA NIE:

  • gotowe proszki i płyny do płukania ekologiczne i konwencjonalne – nie widzę sensu kupowania zwykłych proszków – ani to zdrowe, ani ekonomiczne; już dawno odzwyczaiłam się od silnego, sztucznego zapachu płynów do płukania i teraz synonimem świeżości jest dla mnie pranie prawie bez zapachu. Proszki ekologiczne uważam za zbyt drogie w porównaniu do innych skutecznych i zdrowych rozwiązań, więc ich nie kupuję.

Sprzątanie łazienki


NA TAK:

  • soda oczyszczona do czyszczenia wanny i umywalki – nie potrzeba nic więcej, żeby doczyścić te powierzchnie i co ważne chyba nie ma tańszego środka
  • kwasek cytrynowy do usuwania kamienia – kolejny bardzo skuteczny i bardzo tani ekologiczny sposób, wystarczy zmieszać kwasek z ciepłą wodą i na chwilę nałożyć taką pastę na kran czy inne miejsce, w którym zbiera się kamień
  • soda kaustyczna do udrażniania rur – zamiast „kreta” i innych znacznie droższych i nieekologicznych środków, w zupełności daje radę, trzeba tylko zachować ostrożność, bo jest to silny środek żrący (uwaga, zawsze należy dodawać sodę do wody – nigdy odwrotnie)

TAK, ALE:

  • soda oczyszczona i ocet do czyszczenia WC w sprayu – to rozwiązanie dużo bezpieczniejsze niż toksyczny domestos, ale nieidealne: wymaga częstszego używania (min co 2 dni), jest też nieco trudniejsze w aplikacji (najpierw wysypujemy muszlę sodą, spryskujemy octem, a następnie po ok. 0,5h zmywamy wodą)
  • własnoręcznie przygotowana kostka toaletowa – np. wg tego przepisu – odświeża, ale dość szybko się wypłukuje i jej przygotowanie trochę zajmuje, nie zawsze mam na to czas

NA NIE:

  • własnoręcznie przygotowana pasta do czyszczenia WC z boraksu, sody, wody i olejków eterycznych – zrobiła się z tego gęsta papka, która kruszy się i trudno ją rozprowadzić

Sprzątanie kuchni


NA TAK:

  • ocet i cytryna lub olejek cytrynowy do czyszczenia wszelkich powierzchni: blatów, piekarnika, okapu, lodówki – wystarczy gąbka lub miękka ścierka nasączona octem i parę kropli olejku
  • ocet jabłkowy – działanie jak wyżej, tylko nieco delikatniejszy zapach
  • raz na jakiś czas – soda oczyszczona do szorowania płyty elektrycznej, wnętrza piekarnika, zlewozmywaka i białego blatu – soda połączona z ciepłą wodą usuwa większy brud i osad;  potem można przetrzeć jeszcze octem z olejkiem zapachowym
  • kwasek cytrynowy do usuwania kamienia, np. z czajnika – niezawodny i bezpieczny dla zdrowia sposób naszych babć

NA NIE:

  • gotowe środki czystości – w kuchni oprócz octu, cytryny i sody naprawdę nic więcej nie potrzeba, nie widzę żadnego sensu kupowania gotowych, drogich produktów, mleczek, nasączanych ściereczek, sprayów, etc.

Zmywanie naczyń


NA TAK:

  • gotowy ekologiczny płyn do mycia naczyń – dostępne na rynku ekopłyny są na tyle wydajne, niedrogie i skuteczne, że nigdy nie zawracałam sobie głowy tworzeniem własnych mikstur

NA NIE, CHOCIAŻ Z BRAKU INNEGO ROZWIĄZANIA STOSUJEMY:

  • własnoręcznie przygotowany środek do mycia naczyń w zmywarce – ze zmywarką mam największy problem, bo proszek DYI nie domywa naczyń i pozostają po nim ślady (próbowałam dwóch receptur: z sodą, kwaskiem cytrynowym i solą morską oraz z boraksem i sodą kalcynowaną).
  • konwencjonalny proszek do czyszczenia – dużo tańszy niż ten z półki eko i dobrze domywa naczynia, ale jego skład i sztuczny zapach coraz bardziej skłaniają mnie do wyeliminowania go z naszej kuchni
  • gotowe ekologiczne tabletki do zmywarki – cena tych z sensownym składem jest dla mnie zdecydowanie za wysoka, więc w tym zakresie poszukiwania nadal trwają

Zapraszam do dzielenia się sposobami, które sprawdzają się w Waszych domach! A początkującym podrzucam kilka linków z przepisami na mniej lub bardziej skomplikowane ekologiczne środki czystości DIY:

28 przepisów na domowe środki czystości
całe mnóstwo receptur na ekośrodki nablogu Zielony Zagonek
i jeszcze trochę receptur zbloga Green Sign
sporo wartościowych informacji i przepisów na bloguDrogerii Ekologicznej, w której czasem robię zakupy

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł Ekologiczne środki czystości – co sprawdza się u mnie, a co niekoniecznie pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/ekologiczne-srodki-czystosci-co-sprawdza-sie-u-mnie-a-co-niekoniecznie/