Monday 31 October 2016

Jedna rzecz, która sprawia, że ciągle jesteś nieszczęśliwa …


Podziel się na Facebooku

Tweet (Ćwierkaj) na Twitterze

Dziewczyny, wiecie jak to jest. Jedziesz pociągiem, za oknem pada deszcz, a Ty rozmarzona patrzysz w szybę i wyobrażasz sobie, że wyglądasz jak bohaterka jakiegoś filmu, a ten facet naprzeciwko wcale nie zerka na Ciebie z podejrzanym uśmieszkiem. Sama ostatnio tak miałam i zgodnie z atmosferą tamtej chwili zdobyłam się na pewne przemyślenia. Dlatego podzielę się czymś z Wami. Oficjalnie ogłaszam, że czuję się szczęśliwa. Może czasem jestem aż do przesady entuzjastyczna, ale przyjęłam optymizm jako podstawę mojego życia. Po co Wam to wiedzieć? Bo wiem, że wielu z Was daleko do poczucia szczęścia. Każdego dnia widzę na ulicach kobiety, którym nie brakuje absolutnie niczego, ale wciąż są niezadowolone. Niemal codziennie widzę wypowiedzi takich kobiet w Internecie. I zauważyłam, że wszystkie te kobiety łączy jedna rzecz. One wszystkie nienawidzą.

Pracy, znajomych, kota sąsiada albo samych siebie. Generalnie, nienawidzą wszystkiego. Co gorsza, ta nienawiść już na tyle mocno wpisała się w ich codzienność, że przestały ją zauważać. Bardzo możliwe, że ten problem również Ciebie dotyczy, chociaż nie do końca zdajesz sobie z tego sprawę. Żeby było jeszcze gorzej, ta skrywana nienawiść wpływa na wszystkie sfery Twojego życia. I właśnie dlatego dzisiaj o tym porozmawiamy.

Jestem kobietą i wciąż nienawidzę
Zastanów się. Ile razy zawistnie spojrzałaś na koleżankę tylko dlatego, że dziewczyna miała dobry humor? Jak często zazdrościłaś jej sukcesu? Czasem do szału doprowadza Cię fakt, że ktoś ma w życiu lepiej niż Ty. I wtedy się zaczyna. Dziwne spojrzenia w kierunku tej drugiej osoby, kąśliwe uwagi i krytyka. Po co? Tak naprawdę tylko po to, byś Ty mogła poczuć się lepiej. Brzmi znajomo? No bądźmy szczere. W kobiecym środowisku taka cicha nienawiść to nie jest nowość. Zdarza nam się obgadywać, spiskować i knuć na takim poziomie, że sama Blair Waldorf mogłaby się od nas uczyć. Nie jest to coś, czym warto się chwalić. Tym bardziej, że to Ty sama najbardziej na tym tracisz! Zaczyna się od zazdrości, przeradza się w nienawiść po czym powoduje niezadowolenie z własnego życia i kompleksy. W efekcie czego spada Twoja motywacja, chęć dążenia do celu i ostatecznie czujesz się nieszczęśliwa. Banalnie proste, a wciąż popadamy w tą pułapkę! Ja się pytam – po co?

Nienawiść = nieszczęście
Lubię proste słowa, więc w telegraficznym skrócie przekażę Wam całą ideę tego wpisu.

– Jeżeli próbujesz poprawić swoją sylwetkę i przejść na zdrowy styl życia, ale ciągle nienawidzisz własnego ciała to nigdy nie osiągniesz swojego celu.

– Jeżeli starasz się zbudować trwałe przyjaźnie i szczęśliwy związek ale wciąż nienawidzisz siebie i ludzi z Twojego otoczenia to nigdy Ci się nie uda.

– Jeżeli chcesz być szczęśliwa, ale wszędzie dostrzegasz same negatywy, to nigdy nie będziesz.

Chyba wszystko jasne, prawda?  Słuchajcie, ciągle spotykam ludzi, którzy nienawidzą. Na studiach możesz spotkać osoby, które życzą Ci dobrze, pod warunkiem, że mimo wszystko będzie Ci szło gorzej niż im. Koleżanka ucieszy się, że schudłaś 3 kilo, pod warunkiem, że ona schudła 5. Ucieszysz się, że sąsiad prowadzi własny biznes, pod warunkiem, że Ty prowadzisz dwa.  Widzisz bezsens tego rozumowania? A to dopiero początek. Spójrz tylko na to, co dzieje się w Internecie.

Fanki Chodakowskiej krytykują tych, co wolą Lewandowską. Dlaczego? Bo moje zdanie jest „najmojsze” i wszyscy powinni myśleć tak samo! Ci, co jedzą gluten zjedliby też tych, którzy go unikają. Tylko dlatego, że robią coś inaczej. Już nie mówiąc o tym, co możesz zobaczyć w komentarzach pod zdjęciami wysportowanych kobiet. Niektóre z tych opinii są tak przesycone nienawiścią, że aż krzywisz się czytając. Tylko dlatego, że ktoś myśli, wygląda bądź robić coś inaczej niż Ty uważasz za słuszne.

Co ma nienawiść do zdrowego stylu życia?
Tak naprawdę są to dwie rzeczy, które powinny się wykluczać. Bo widzisz, zdrowy styl życia zaczyna się w Twojej głowie. Spróbuj kolejny dzień zacząć od uśmiechu. Spójrz przez okno i ciesz się z tego, co widzisz. Nieważne czy pada, wieje czy świeci słońce. Po prostu przestań nienawidzić świat i ciesz się tym, jaki jest. Spędzaj czas ze swoimi bliskimi, bo oni nie są dani Ci na zawsze. Uśmiechnij się do swoich znajomych i powiedz coś miłego. A potem pomyśl, ile zawdzięczasz tym ludziom i jak dobrze że z Tobą są. Ciesz się z cudzych sukcesów. Przecież osiągnięcia innych niczego Ci nie zabierają! Odpal internet i powiedz komuś, jak świetnie wyszedł na tym zdjęciu lub zamilknij jeżeli Ci się nie podoba. Wszyscy, absolutnie wszyscy na tym skorzystają. I teraz najważniejsze. Spójrz w lustro i powiedz sobie, że jesteś super. Bez względu na to, co pokazała waga i centymetr. Nie pozwól by jakaś zmarszczka, pryszcz albo nieułożone włosy popsuły Ci humor.

Kobieto, po prostu przestań nienawidzić! Uciesz się chociaż na chwilę z tego co masz i jak jest. Bo wiesz, to jest ten moment. Właśnie teraz może Ci się udać. Chwila, w której zajmiesz się sobą, gdy porzucisz negatywne myślenie i przestaniesz zazdrościć. Teraz jest ten czas, kiedy masz szansę polubić siebie i innych. To jest podstawa. Od tego powinno się zaczynać. Bo zdrowe życie to nie tylko szczupła sylwetka, treningi i sałata na śniadanie. To przede wszystkim długotrwałe zmiany zachodzące w Twoim sposobie myślenia! Trochę przekorny optymizm brzmi „ Ciesz się tym, co masz, bo zawsze mogło być gorzej.” I coś w tym jest. Zanim zaczniesz ulepszać siebie i swoje życie, najpierw ciesz się tym, co już masz. Dopiero wtedy Twoje starania przyniosą efekty. I bardzo Cię proszę, zacznij, do cholery, w końcu być szczęśliwa. Tak po prostu. Miej dzisiaj taki kaprys.

Dziewczyny, być może poniosły mnie emocje, ale nie mogę patrzeć na wieczne niezadowolenie i powszechną zawiść. Czy Wy też macie wrażenie, że zbyt wiele osób żyje w ciągłej nienawiści? Zauważacie powiązania pomiędzy zdrowym stylem życia a tymi negatywnymi emocjami? A może ten problem Was dotyczy? Koniecznie piszcie, co o tym myślicie. Czekamy na Wasze zdanie.

Pozdrawiam,

Martyna

Szczotka Ikoo do włosów

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł Jedna rzecz, która sprawia, że ciągle jesteś nieszczęśliwa … pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/jedna-rzecz-ktora-sprawia-ze-ciagle-jestes-nieszczesliwa/

Sunday 30 October 2016

5 głupich tekstów, które usłyszysz będąc fit!


Podziel się na Facebooku

Tweet (Ćwierkaj) na Twitterze

Dziewczyny, czas na kolejny wpis z życia wzięty! Skoro znalazłaś się na tym blogu to zakładam, że rozpoczęłaś już zdrowy styl życia bądź właśnie teraz jesteś na początku swojej fit podróży. Nieistotne czy to dopiero początek czy też jesteś już weteranką – bez względu na to musisz by gotowa na pewne reakcje ze strony innych osób. Bo widzisz, Twoja zmiana stylu życia interesuje więcej osób niż może Ci się wydawać!

Zawsze, ale to zawsze, znajdzie się jakiś ekspert Janusz wraz ze swoją uroczą małżonką Grażyną. Oboje posiadają licencję na narzekanie, a ich naczelną regułą udanej konwersacji jest zasada „nie znam się, więc się wypowiem”. Oboje specjalizują się w ocenianiu innych, szczególnie kiedy to ci inni zaczynają coś zmieniać w życiu. Nie łudź się, oni wcale nie pogratulują Ci dobrej decyzji. Wytkną Ci ABSOLUTNIE WSZYSTKO! Dlatego też przychodzę z pomocą. Chciałabym przygotować Cię na spotkanie z Januszem i Grażyną. W tym wpisie poznasz najgłupsze teksty, które usłyszysz zaczynając (bądź już prowadząc!) zdrowy styl życia.

Przecież Ty jesteś szczupła!
Coś takiego bardzo często słyszą nawet dziewczyny z widoczną nadwagą. Bo widzisz, najczęściej dla typowej Grażyny „szczupła” oznacza szczuplejsza niż Grażyna. Ona życzy Ci dobrze, pod warunkiem, że dalej będziesz miała gorzej niż ona. No szanujmy się, przecież tak, jak żyje Grażyna powinien żyć cały świat! Jeżeli naprawdę jesteś szczupła to z miejsca dowiesz się, że prawdopodobnie w najbliższym czasie wpadniesz w anoreksję (Pozdrawiam Cię babciu!). No już nie mówiąc o tym, że żaden facet Cię nie zechce, przecież nie pies i na kości nie poleci. Kochanego ciałka nigdy za wiele! Nie pomogą tłumaczenia, że Ty się wcale nie odchudzasz, że to dla zdrowia, urody, samopoczucia i Twojego kaprysu. Gadać to Ty sobie możesz, ale jedyną i słuszną prawdę zna tylko Grażyna. Lepiej, żebyś to szybko załapała!

Genów nie oszukasz!
A już na pewno nie oszukasz Janusza! Przecież powszechnie wiadomo, że wygląd Twojego ciała absolutnie nie zależy od Ciebie. O tym decydują tylko i wyłącznie geny! Noo, opcjonalnie jakieś nadprzyrodzone siły i rzecz jasna wola Janusza. To nic, że ostatnie spotkanie Janusza z genetyką było gdzieś na etapie szkoły średniej, przy czym z kartkówki dostał 3 i to tylko dlatego,  że ściągał od kolegi.  Nie trzeba być bystrzakiem by wiedzieć, że fit dziewczyny istnieją tylko w Photoshopie! Dlatego Janusz dobrze Ci radzi – jesteś jaka jesteś, nic nie zmienisz, bo to niemożliwe. Nie dziękuj.

Oszalałaś? Robisz to źle!
Poznaj bezkresną wiedzę trenera i dietetyka Janusza! Nieważne co i jak robisz – z pewnością robisz to źle. Nawet jeżeli na siłowni pilnuje Cię trener personalny, a dietetyk dzwoni do Ciebie 5 razy dziennie i kontroluje co jadłaś. Janusz wie lepiej. On czytał w Internetach że najlepsza jest dieta X i on ją rekomenduje. Zresztą, po piwnym bojlerze wystającym spod koszuli Janusza powinnaś się już dawno domyślić, że oto masz do czynienia z ekspertem. Ogarnij się w końcu głupiutka amatorko.

Po co się tak katujesz? To niezdrowe!
Wczoraj rano Grażyna widziała jak biegasz i do teraz nie może się otrząsnąć! Dziewczyno, po co Ty to robisz? Do końca Ci mózg wyparował? Przecież takie męki to nie jest naturalna sprawa! W świecie Grażyny szczytem wysiłku fizycznego jest wejście na drugie piętro po schodach – i to maksymalnie 3 razy w tygodniu, bo częściej to już za dużo. Zresztą, Grażyna ogólnie nie lubi się męczyć. Ty też nie powinnaś. Po co to komu? Efektów od razu nie będzie, lepiej zjedz ciastko, ciężkich trudniej porwać. Oczywiście były już takie odważne, co próbowały wyjaśnić Grażynie, że wysiłek fizyczny może sprawiać komuś przyjemność. Chodzą słuchy, że Grażyna w takich momentach wzywa służby z najbliższego wariatkowa. W końcu nie będzie się zadawała z szaleńcami.

Naprawdę będziesz to jadła?
Impreza z Januszem i Grażyną po prostu musi skończyć się źle. Dwa tygodnie temu ogłosiłaś światu, że będziesz fit a tu na stół wjeżdża pizza w towarzystwie gazowanych napojów. Ty, po dwóch tygodniach pełnego poświęcenia, pomyślałaś, że czas na cheat meal. Raz nie zawsze. Sięgasz po kawałek pizzy a para gospodarzy wpada w skrajną panikę. No jak to, będziesz to jadła? Przecież Ci nie wolno! Ty i takie rzeczy? Szok, trauma i koniec świata! Tego się po Tobie nie spodziewali. Z takim podejściem to nie będziesz fit. Nie, już się nie tłumacz że to pierwszy raz od dawna, że chcesz zachować umiar i zdrowy rozsądek. Ich to już nie obchodzi. Właśnie udowodniłaś, że nie dla Ciebie zdrowy styl życia i strasznie ich zawiodłaś. Zresztą, spójrz tylko na te uśmieszki na ich twarzy. Jestem pewna, że przeszła Ci ochota na jakiekolwiek jedzenie.

Jak widzicie na spotkania z Januszem i Grażyną trzeba się solidnie przygotować. W końcu nie zawsze masz okazje spędzisz czas w towarzystwie prawdziwych specjalistów. Zapamiętaj sobie, chcąc prowadzić zdrowy styl życia powinnaś uważać na każdy swój krok. Jesteś ciągle obserwowana!

A już tak całkiem na poważnie – na sto procent spotkasz takich ludzi. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie oceniał i komentował każdy Twój krok. I nie zawsze będzie to wynikało ze szczerego zainteresowania czy zaproszenia do dyskusji. Jedyne, co powinnaś z tym zrobić to absolutnie się nie przejmować! To świetnie, kiedy kogoś szczerze interesuje Twoje życie a jego intencje są czyste. Super, jeżeli prowadzisz ciekawe życie i ktoś jest nim zainteresowany. Ale tego typu głupie teksty zignoruj. Zawsze ktoś będzie komentował a Ty się nigdy nie powinnaś tym przejmować.

Mam nadzieję, że razem pośmiałyśmy się z głupich tekstów. Śmiech jest najlepszą reakcją na typowego Janusza i Grażynę! Napiszcie w komentarzach, które z tych tekstów denerwują Was najbardziej. I koniecznie dajcie znać o czym jeszcze zapomniałam.

Pozdrawiam,

Martyna

Szczotka Ikoo do włosów

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł 5 głupich tekstów, które usłyszysz będąc fit! pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/5-glupich-tekstow-ktore-uslyszysz-bedac-fit/

Saturday 29 October 2016

Kiedy pokarm staje się trucizną, czyli rzecz o nietolerancjach pokarmowych


Coraz częściej spotykamy się z nieprawidłową i nadmiernie nasiloną reakcją systemu odpornościowego na składniki obecne w żywności, które same w sobie nie są szkodliwe. Dotyczyć to może nawet żywności ekologicznej.

Na kolejnym spotkaniu dyskusyjnego Klubu Zdrowia chcemy porozmawiać o alergiach pokarmowych IgG zależnych, znanych również pod nazwą nietolerancji pokarmowych.

Poruszone zostaną następujące zagadnienia:

  • omówienie klasyfikacji nadwrażliwości pokarmowej oraz nazewnictwa,
  • mechanizm powstawania nietolerancji pokarmowych (alergii pokarmowych IgG zależnych),
  • różnice pomiędzy alergią pokarmową (IgE) oraz nietolerancją pokarmową (IgG),
  • objawy nietolerancji pokarmowej,
  • przyczyny prowadzące do nietolerancji pokarmowej,
  • przeciwdziałanie nietolerancji pokarmowej.

Prowadzenie: Grażyna Barna
Kiedy: wtorek, 22 listopada 2016 r.
Godzina: 18.30-20.00
Miejsce: ul. Zeylanda 11 w Poznaniu, poziom -1
Organizator: Stowarzyszenie Promocji Zdrowego Stylu Życia – Sięgnij Po Zdrowie
Wstęp bezpłatny!

Po rozmowie odbędzie się praktyczny pokaz kulinarny i degustacja.

Grażyna Barna – z wykształcenia inżynier elektryk, pracownik naukowy w jednym z poznańskich instytutów; pasjonuje się mechanizmami funkcjonowania ludzkiego organizmu. Żona i mama dwóch nastoletnich synów.



Source link

Artykuł Kiedy pokarm staje się trucizną, czyli rzecz o nietolerancjach pokarmowych pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/kiedy-pokarm-staje-sie-trucizna-czyli-rzecz-o-nietolerancjach-pokarmowych/

Friday 28 October 2016

Nasz ogród źródłem zdrowia


Konsumenci wiedzą już, że od jakości składników codziennej diety zależy w dużym stopniu ich zdrowie. Wciąż wzrasta grono tych, którzy szukają żywności zdrowej, choć często dają się zwieść nazwom czy certyfikatom, które wcale nie gwarantują, że produkt jest najwyższej jakości. Bardziej zainteresowani kupują warzywa i owoce bezpośrednio od rolnika, na ekobazarze lub z tzw. kooperatywy. Zdrowa żywność jednak sporo kosztuje. Znacznie taniej jest wyprodukować ją samemu, zakładając własny ogród, nawet we własnym mieszkaniu. Warzywa i owoce wyprodukowane metodami ekologicznymi zawierają znacznie więcej działających antyrakowo przeciwutleniaczy, mają również więcej minerałów i witamin. W tym celu już jesienią warto zaplanować działania mające na celu uzyskanie wiosną własnych, zdrowych plonów.

Prelegent poruszy następujące zagadnienia:

  • dlaczego owoce i warzywa z naturalnych upraw są zdrowsze,
  • jakie metody uprawy powinniśmy stosować, aby uzyskać wysokowartościowe plony,
  • znaczenie pożytecznych mikroorganizmów w przyrodzie i wykorzystanie ProBiotechnologii dla naszego zdrowia poprzez zastosowanie jej w naszych ogrodach (domach),
  • praktyczne rady dotyczące założenia i uprawy ogrodu bez użycia chemii.

Prelegent: Mirosław Hartwich
Kiedy: 19 listopada 2016 r.
Godzina: 18.00
Miejsce: ul. Zeylanda 11 w Poznaniu, poziom +1
Organizator: Stowarzyszenie Promocji Zdrowego Stylu Życia – Sięgnij Po Zdrowie
Wstęp bezpłatny!

Po wykładzie odbędzie się konkurs, a po nim degustacja przygotowana przez bar wegetariański Green Way.

mgr inż. Mirosław Hartwich – absolwent Akademii Rolniczej w Poznaniu (obecnie Uniwerstytet Rolniczy), licencjonowany doradca ProBiotechnologii.



Source link

Artykuł Nasz ogród źródłem zdrowia pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/nasz-ogrod-zrodlem-zdrowia/

Thursday 27 October 2016

Witamina D – lek życia


Aż 90 proc. Polaków ma za mało witaminy D! A to oznacza większe ryzyko raka, chorób sercowo-naczyniowych, osteoporozy, cukrzycy, reumatoidalnego zapalenia stawów, stanów zapalnych jelit, astmy, chorób autoimmunologicznych i wielu innych. Niedobór witaminy D to większe o 57 proc. ryzyko przedwczesnego zgonu z różnych przyczyn.

Nazwano ją witaminą życia, choć właściwie witaminą nie jest, tylko hormonem. Do niedawna sądzono, że jej główną rolą jest dbanie o gospodarkę wapnia w organizmie, czyli o zdrowe kości, tymczasem ostatnie badania pozwoliły zrozumieć, że modyfikuje kilkaset ludzkich genów. „Witamina D sprawuje kontrolę nad komórkami, systemami i organami w naszym ciele. Włącza i wyłącza geny. To hormon sterydowy. Klasa sama w sobie” – wyjaśnia dr John Cannell, który razem z dr. Bruce’em W. Hollisem opublikował w 2008 roku pracę badawczą Stosowanie witaminy D w praktyce klinicznej. Inny pionier badań nad witaminą D prof. Michael Holic z kliniki dermatologicznej w Boston University musiał w 2004 roku zrezygnować z posady pod naciskiem środowiska dermatologów, gdy ogłosił, że słońce nie zabija, tylko pomaga leczyć choroby, w tym te najgroźniejsze jak nowotwory, a opalanie się – uwaga! – zmniejsza ryzyko raka! Bo to właśnie dzięki ekspozycji na słońce, a dokładnie mówiąc dzięki promieniowaniu UVB, rośnie poziom witaminy D w organizmie. Nie jest możliwe pokrycie zapotrzebowania na ten składnik z diety.

Naturalna chemioterapia

W rezultacie badań American Cancer Society wycofało się z wcześniejszych zaleceń bezwzględnego unikania słońca. Zespół prof. Edwarda Giovannucciego z Harvard University dowiódł, że na każdy przypadek nowotworu skóry spowodowany nadmiernym opalaniem się przypada aż 30 zachorowań na raka związanych z niedoborem słońca. Według specjalistów optymalny poziom witaminy D pozwoliłby uniknąć 17 rodzajów raka, m.in. okrężnicy, trzustki, płuc, jajników, piersi, prostaty. Związek między niedoborem witaminy D a ryzykiem zachorowania na raka potwierdziło ponad 200 badań epidemiologicznych. W przypadku kobiet po menopauzie witamina D może ograniczyć ryzyko wystąpienia raka o 60 proc. W przypadku typowego raka piersi ryzyko zmniejsza się nawet o 90 proc. – stąd niektórzy określają ten nowotwór mianem zespołu niedoboru witaminy D. Mężczyźni przebywający na słońcu co najmniej 20 godzin tygodniowo dwukrotnie rzadziej niż inni chorują na raka prostaty. Z kolei osoby, które często się opalają, są o 30-40 proc. mniej narażone na chłoniaki, nowotwór złośliwy układu chłonnego. Co ciekawe, badacze z Uniwersytetu Meksykańskiego w Albuquerque wykazali, że słońce zwiększa szanse przeżycia chorych na… czerniaka, bo sprawia, że nowotwór staje się mniej agresywny (przy łagodnej i stopniowej ekspozycji na słońce).

Witamina D hamuje namnażanie się nieprawidłowych komórek, stąd nie tylko chroni przed rakiem, ale też pomaga go leczyć. To dlatego, jak podejrzewają naukowcy, na nowotwory rzadziej chorują mieszkańcy południa Europy, u których poziom witaminy D jest wyższy. Im dalej na północ, tym częściej występuje aż 13 rodzajów raka. Według badania przeprowadzonego przez trzech specjalistów: W. Granta, C. Garlanda, M. Holicka, w samej tylko Wielkiej Brytanii byłoby o 22 tys. mniej zgonów z powodu raka, gdyby stężenie witaminy D w ogólnej populacji było wyższe.

Klucz do serca

„Czy wiesz, że w Grecji nie buduje się ratunkowych oddziałów kardiologicznych – takich, jakie powstają w szpitalach w każdym większym polskim mieście? – pyta wydawca książki dr. Sarfaza Zaidiego pt. Witamina D kluczem do zdrowia. – Nie potrzebują tych oddziałów, bo w odróżnieniu od Polski nie mają tam problemów z zawałami serca ani z nadciśnieniem. Owszem, Grecy są mniej zestresowani i przestrzegają innej diety, ale przede wszystkim mają dużo więcej słońca, które na powierzchni naszej skóry wytwarza witaminę D”.

Badacze odkryli, że jeśli przebywamy na słońcu, podnosi się poziom tlenku azotu we krwi. To powoduje obniżenie ciśnienia tętniczego. Zatem optymalizacja poziomu witaminy D okazuje się być skutecznym sposobem walki z nadciśnieniem. Zmniejsza też ryzyko chorób krążenia. W grupie 27 tys. osób w wieku ponad 50 lat, które nie miały wcześniej problemów z układem krążenia, ryzyko zgonu u badanych z niskim stężeniem witaminy D okazało się o 77 proc. większe niż u tych, u których poziom tej witaminy był duży.

Zamiast szczepionki

Gdy wirus grypy uderzył w stanowy szpital Atascadero w Kalifornii, żaden z 30 pacjentów dr. Johna Cannella nie zachorował. Lekarz podawał wszystkim witaminę D. „Ostatnie badania ujawniły znaczące dowody, że epidemie grypy, a może nawet zwykłe przeziębienie, jest spowodowane sezonowym deficytem witaminy D – pisze w swej pracy dr Cannell. – Jednym z najważniejszych genów regulowanych przez witaminę D jest gen odpowiedzialny za produkcję katelicydyny, naturalnie powstającego antybiotyku o szerokim spektrum”. To, że za zachorowanie na grypę może odpowiadać niedobór witaminy D, potwierdza fakt, że epidemie mają miejsce nie tylko w porze zimowej w krajach o klimacie umiarkowanym, ale występują też w krajach o klimacie tropikalnym w czasie pory deszczowej. Obie łączy nie chłód, tylko zachmurzone niebo, a co za tym idzie – obniżenie poziomu witaminy D, która wpływa na wytwarzanie przez makrofagi przeciwbakteryjnych peptydów, tłumaczy dr Cannell w swej pracy pt. On the epidemiology of influenza. Według niego suplementacja witaminą D w tym okresie jest skuteczniejszym i bezpieczniejszym sposobem ochrony przed infekcją niż szczepionka. Zdaniem Billa Sardiego, pisarza medycznego, gdyby witamina D była lekiem, stałaby się najpopularniejszym medykamentem ze względu na korzyści, jakie daje. Profity czerpią również sportowcy. „Istnieją jasne dowody, szczególnie w literaturze niemieckiej, dotyczące czasu reakcji, równowagi, siły mięśni, wytrzymałości – wszystko to poprawia się wraz z witaminą D” – mówi Sardi. To może tłumaczyć, dlaczego w przypadku osób starszych przyjmujących witaminę D ryzyko upadku i zrobienia sobie krzywdy jest mniejsze.

Przełomowa wiedza

Amerykański magazyn „Time” oszacował, że witamina D to jeden z dziesięciu największych przełomów w medycynie. Tylko w 2012 roku opublikowano na świecie ponad 3000 artykułów medycznych dowodzących niezwykłego wpływu witaminy D na nasze zdrowie. Tymczasem cierpimy na jej niedobór. Przede wszystkim z uwagi na położenie geograficzne – od października do marca słońce znajduje się w Polsce zbyt nisko, by zaopatrzyć nas w niezbędną ilość promieni UVB. Ale nawet latem częste w naszym kraju chmury hamują promienie UVB. Zazwyczaj stosujemy kremy z filtrami, które blokują działanie słońca. By uzyskać optymalną dawkę witaminy D, należałoby codziennie na 20-30 minut wystawiać dużą część ciała na słońce między godziną 10 a 15, gdy promienie padają pod odpowiednim kątem, i to bez stosowania filtrów słonecznych. Osoby otyłe potrzebują więcej witaminy D, gdyż ta odkłada się w tkance tłuszczowej. Na jej niedobór narażone są bardziej osoby starsze, ponieważ z wiekiem maleje zdolność skóry do syntezy witaminy D, oraz osoby o ciemnej karnacji (melatonina w skórze działa jak filtr przeciwsłoneczny). Jej poziom zmniejszają też niektóre leki, np. steroidowe.

Jednak definicja deficytu witaminy D zmienia się niemalże co rok, w miarę jak badacze dostrzegają, że jej minimalny idealny poziom jest wyższy, niż uprzednio sądzili. Obecnie uważa się, że zdrowy człowiek powinien utrzymać poziom witaminy D między 40 a 70 ng/ml (w przypadku choroby nowotworowej i chorób serca niektórzy naukowcy wskazują poziom między 70 a 100 ng/ml), choć amerykańska organizacja D* Action zrzeszająca ekspertów od witaminy D określiła stan optymalny między 50 a 80 ng/ml. Z danych zgromadzonych przez D* Action wynika, że po przejściu ze stanu niedoboru do stanu optymalnego ryzyko wystąpienia różnych chorób obniża się diametralnie: zawału, białaczki, złamania i osteoporozy – o 50 proc.; astmy – o 63 proc.; raka trzustki, pęcherza moczowego i nerki – o 65-75 proc.; cukrzycy typu I – o 71 proc.; raka okrężnicy i stwardnienia rozsianego – o 80 proc.; raka piersi – o 83 proc.

D3 w duecie z K2

Jedynym sposobem sprawdzenia stężenia witaminy D jest badanie krwi (najwłaściwsze to 25[OH]D). Najbardziej wartościowa postać witaminy to D3 – właśnie taka powstaje w naszej skórze pod wpływem słońca. I taką formę witaminy najlepiej suplementować (cholekalcyferol). Według wytycznych dla Europy Środkowej powinniśmy suplementować witaminę D3 od września do kwietnia, a osoby otyłe oraz starsze (powyżej 65 lat) przez cały rok – u zdrowych osób dzienna dawka powinna wynosić od 800 do 2000 IU zależnie od masy ciała. Jednak zdaniem dr. Cannella i dr. Hollisa, żeby utrzymać przez cały rok poziom witaminy D między 40 a 70 ng/ml, dawka dzienna powinna mieścić się w granicach 2000-7000 IU. Osoby cierpiące na poważne schorzenia mające związek z deficytem witaminy D powinny stosować intensywniejszą suplementację i częściej monitorować poziom wapnia oraz witaminy D we krwi.

Bardzo ważne jest, by zażywając D3, suplementować dodatkowo inną witaminę – K2 w postaci MK-7. To ona gwarantuje, że wapń trafi do kości, a nie odłoży się w naczyniach czy organach. K2 MK-7 jest witaminą naturalną pozyskiwaną z natto – popularnej w Japonii potrawy z fermentowanych ziaren soi. Istotne są też proporcje między obiema witaminami – na każde 5000 IU D3 należy suplementować 100 mcg witaminy K2. Deficyt K2 przyczynia się do toksyczności witaminy D i może prowadzić m.in. do stwardnienia tętnic. Niektóre laboratoria wytwarzające nowoczesne suplementy diety oferują połączenie K2 MK-7 i D3 w jednym preparacie. Warto też wiedzieć, że zażywane suplementy wapnia bez towarzystwa witaminy K2 podnoszą ryzyko incydentów sercowo-naczyniowych, o czym doniesiono w 2010 na łamach „British Medical Journal”.

Panaceum?

Witamina D zapewnia prawidłowe funkcjonowanie aż 36 organów. Jeff T. Bowles, pisarz medyczny, który wiele lat spędził na badaniu problemów związanych ze zdrowiem, mówi: „Przeczytałem lub przejrzałem wszystkie 52 tys. artykułów naukowych i badań dostępnych w bazie danych PubMed i dotyczących witaminy D i okryłem, że niski poziom witaminy D3 wiąże się z niemal każdą chorobą znaną człowiekowi, która nie jest spowodowana starzeniem lub genetycznymi mutacjami. Oto mała próbka tych przypadłości: autyzm, astma, cukrzyca, ciężka hipoglikemia, przewlekłe rany, stwardnienie rozsiane, toczeń, choroby nerek i płuc, 17 typów nowotworów, jaskra, plamki zwyrodnieniowe, choroba Crohna, zespół drażliwego jelita i wrzodziejące zapalenie okrężnicy, nadciśnienie, reumatoidalne zapalenie stawów, schizofrenia, alergie, gruźlica, choroby serca, wrzody, ubytki w zębach, choroba Parkinsona, udar, łuszczyca, migreny i wiele innych”.

Katarzyna Lewkowicz-Siejka

Źródło: miesięcznik „Znaki Czasu” 11/2015



Source link

Artykuł Witamina D – lek życia pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/witamina-d-lek-zycia/

Wednesday 26 October 2016

H.E.L.P czyli zdrowe odżywianie według Kayli Itsines – autorki BBG


Podziel się na Facebooku

Tweet (Ćwierkaj) na Twitterze

O Kayli Itsines chyba nie muszę Wam wspominać. Myślę, że wszyscy znają tą wspaniałaą trenerkę i jej 12 tygodniowy BBG plan treningowy, który potrafi zdziałać cuda z sylwetką. Chciałabym dzisiaj zapoznać Was z książką Kayli, w której przedstawia swój pomysł na zdrowe odzywianie- H.E.L.P (Helathy Gastronomia Lifestyle Plan).

Książkę H.E.L.P mam już od dawna. Niestety dopiero niedawno zainteresowałam się jej zawartością i muszę Wam powiedzieć, że to jest to bardzo interesująca pozycja i moim zdaniem, każda zdrowo odżywiająca się kobieta powinna zapoznać się z jej zawartością.

photo-21

Kayla stworzyła obszerny przewodnik po zdrowego odżywiania, który zawiera 14 dniowy jadłospis. Książka promuje zrównoważony, zdrowy styl odżywiania oparty na australijskich wytycznych, które bez problemu znajdziecie w internecie (tak, wytyczne są zdrowe i jak najbardziej prawidłowe).

Jak już Wam wspomniałam, w książce znajdują się przykładowe jadłospisy, rozdział dotyczący grupowania żywności, makro i mikroelementy. Jest to wielka kopalnia wiedzy, niestety nie w języku polskim, co dla niektórych osób może być niewielkim utrudnieniem. Mimo wszystko, warto jest spróbować zapoznać się z tą lekturą. Kayla dostarcza nam również informacji na temat alergii pokarmowych, odpowiada na najczęściej zadawane pytania przez kobiety, które nie wiedza jak zdrowo zacząć się odżywiać.

W trakcie stosowania „diety” H.E.L.P absolutnie nie liczymy kalorii! Posiłki proponowane w książce zawierają zdrowe ilości tłuszczy, węglowodany i wszystko to, co powinno odpowiada za rozsądnym odżywianiem. W przepisach znajdziemy np. takie produkty: ziarna zbożowe, płatki owsiane i musli, ryż, warzywa i rośliny strączkowe – brokuły, szpinak, słodkie ziemniaki, sałata owoce – banany, jabłka i jagody, mleczne – mleko, jogurt i ser chude mięso, drób, ryby, jaja i alternatywy – takie jak pierś kurczaka, chudej wołowiny i jagnięciny, ryb, jajek itp. Brzmi dobrze, prawda?

Jak wgląda przykładowy jadłospis na jeden dzień?

Dla zainteresowanych, przygotowałam screen z przykładowym takim jadłospisem. Same sprawdźcie i oceńcie, czy Waszym zdaniem jest zdrowy, pyszny i pożywny?

large

Autorka poradnika podkreśla, ze każdy organizm jest inny. Każdy z nas ma inne zapotrzebowanie, a ten poradnik ma nakreślić nam odpowiednia drogę dążenia po zdrową sylwetkę bez głodówek i różnych innych, niezdrowych diet. Jest on wielką kopalnią wiedzy. Biorę się za drukowanie swojej książki z PDF i zaczynam przygodę z posiłkami Kayli. Może któraś z Was dołączyłaby do mnie i razem ze mną przetestowała każdy jadłospis przygotowany przez trenerkę (jest ich 12)?

Ps: Książkę kupicie na jej stronie lub na ebay-u.

PROGRAM TRENINGOWYM BBG ZNAJDZIECIE TUTAJ ===> KLIK

Pozdrawiam serdecznie,

Dominika

Szczotka Ikoo do włosów

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł H.E.L.P czyli zdrowe odżywianie według Kayli Itsines – autorki BBG pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/h-e-l-p-czyli-zdrowe-odzywianie-wedlug-kayli-itsines-autorki-bbg/

Monday 24 October 2016

NOWA Ty w STARYM roku! Wypracuj sylwetkę przed Sylwestrem – wydarzenie treningowe!


Podziel się na Facebooku

Tweet (Ćwierkaj) na Twitterze

Dziewczyny! To już! Dokładnie w tej sekundzie rusza najnowsze wydarzenie! Czy jest na sali ktoś tak bardzo podekscytowany tym faktem jak ja? Po pierwsze, wydarzenie jest absolutnie wyjątkowe, ponieważ trwa aż 68 dni i kończy się dokładnie dzień przed Sylwestrem. Poza tym, wprowadzamy kilka innowacji. No i jak nietrudno zauważyć tym razem coś tak wyjątkowego jak wspólne treningi stworzyłam dla Was ja – szeregowa autorka wpisów i czytelniczka bloga. Dla mnie niesamowite doświadczenie! Jednocześnie poczułam ogromną odpowiedzialność za te tysiące dziewczyn, które zechcą dołączyć do wydarzenia! Dlatego też w pocie czoła, dniem i nocą układałam dla Was playlisty i plany treningów. Dobra, starczy już tej mojej ekscytacji! Przejdźmy do omówienia całego wydarzenia!

Tak jak zwykle dostajecie od nas gotowy plan treningowy i ułożone playlisty z ćwiczeniami. Bazujemy na filmach dostępnych na Youtube. Dzięki playliście nie musicie podnosić tyłka z maty i maszerować w kierunku kompa – filmiki same będą się zmieniać. Każdy trening trwa około 45 minut.

Jeżeli chodzi o rozpiskę treningów – wprowadzamy pewną innowację! Tym razem rozpiski są dwie, w zależności od poziomu zaawansowania. Jak wybrać?

Wybierz rozpiskę dla początkujących, jeżeli dopiero to wydarzenie podniosło Cię z kanapy. Jeżeli do tej pory przez dłuższy okres czasu nie podejmowałaś żadnej aktywności fizycznej, a Twoja przygoda ze zdrowym stylem życia zaczyna się właśnie teraz lepiej będzie, jeżeli wybierzesz plan dla początkujących.

listopad - początkującyLISTOPAD – GRUPA POCZĄTKUJĄCA

grudzień - początkujący

Jeżeli zdrowe odżywianie i treningi nie są dla Ciebie nowością wybierz rozpiskę dla zaawansowanych. Tak naprawdę jedyna różnica polega na częstotliwości treningów. Zaawansowani mają troszkę mniej dni wolnych. Rozpiski są oczywiście do wydrukowania. Powieście je sobie, trzymajcie na biurku lub w kalendarzu. Ważne, żeby były dla Was widoczne!

listopad - zaawansowaniLISTOPAD – GRUPA ZAAWANSOWANA grudzień zaawansowaniGRUDZIEŃ – zaawansowana

Obowiązujące playlisty:

Trening 1:

 [embedded content]
Trening 2:

[embedded content]

Trening 3:
[embedded content]

Trening 4:
[embedded content]

Trening 5:

[embedded content]

Trening 6:
[embedded content]

Trening 7:

[embedded content]

Trening 8:
[embedded content]

Trening 9:
[embedded content]

Trening 10:
[embedded content]

Trening 11:
[embedded content]

Trening 12:
[embedded content]

Trening 13:
[embedded content]

Trening 14:
[embedded content]

Trening 15:
[embedded content]

Trening 16:
[embedded content]

Trening 17:
[embedded content]

Trening 18:
[embedded content]

Trening 19:
[embedded content]

Trening 20:
[embedded content]

Trening 21:
[embedded content]

Trening 22:
[embedded content]

Trening 23:
[embedded content]

Trening 24:
[embedded content]

Trening 25:
[embedded content]

Trening 26:
[embedded content]

Trening 27:

[embedded content]

Trening 28:
[embedded content]

Trening 29:
[embedded content]

Trening 30:

[embedded content]

Trening 31:

Trening 31:

[embedded content]

Przed rozpoczęciem treningów przygotujcie sobie te rzeczy:

– ręcznik i jakąś niewielką ściereczkę

– ciężarki ( lub dwie butelki z wodą czy cokolwiek innego, byleby pasowało w dłoń)

– krzesło ( niech spokojnie czeka gdzieś w pobliżu)

-mata albo ręcznik, byleby było Wam wygodnie

– BUTY SPORTOWE I BIUSTONOSZ SPORTOWY to jest absolutne must have! Bez tego nie zaczynajcie

Te rzeczy będą absolutnie niezbędne:

– Pozytywne nastawienie! Kochane, staram się w Was „zaszczepić” optymizm w prawie każdym wpisie. Bez odpowiedniego nastawienia nic nie osiągniecie

– uśmiech na twarzy i dobre samopoczucie! Jak któraś będzie smutna to przysięgam, że Was dopadnę!

– zdrowie, pamiętajcie, to ono jest tutaj najważniejsze. Apeluję do Was donośnym Caps Lockiem BĄDŹCIE ROZSĄDNE!

Co jeszcze warto wiedzieć?

Przede wszystkim pamiętajcie o rozsądku i umiarze. To Wy najlepiej wiecie w jakiej formie i czy w ogóle możecie przystąpić do wydarzenia. Rozpiska jest wskazówką. Jeżeli czujesz się źle, dzieje się cokolwiek niedobrego obowiązkowo zakończ ćwiczenia i najlepiej skonsultuj się ze specjalista. Pamiętajcie też o właściwym nawadnianiu! No i rzecz jasna same treningi zmieniają Twój styl życia tylko do pewnego stopnia. Najlepsze połączenie to zdrowe odżywianie i ćwiczenia! Zrezygnuj ze słodyczy, fast foodów, słodkich napojów.

Przykładowe, zdrowe jadłospisy znajdziecie tutaj ===> klik

Nie zapomnijcie meldować nam o swoich efektach!

Dziewczyny, jeszcze jedna innowacja. Uroczyście obiecuję, że w trakcie wydarzenia nie zostajecie same! Co jakiś czas pojawią się wpisy motywacyjne skierowane typowo do uczestniczek wyzwania! Jeżeli nagle zaczniecie tracić siły i ochotę dajcie znać – z przyjemnością Wam przypomnę po co to wszystko!

Zastanawiacie się jak długo trzeba czekać na pierwsze efekty? Ten wpis jest specjalnie dla Was! ===> klik

Dołączcie również do nas na facebooku, gdzie będziemy Was motywowały do ruszenia czterech liter ===>klik

A teraz wyobraź sobie …

Przepiękną, grudniową noc, błysk fajerwerków i litry szampana. Wyobraź sobie siebie samą w tę perfekcyjną noc. Siebie w zupełnie nowej odsłonie, w doskonałej, wymarzonej formie. Tak, to jest możliwe! Wystarczy, że przez najbliższe 68 dni znajdziesz czas na trening, wykażesz się silną wolą i będziesz zmotywowana!

Piękna wizja, co? No to na co się oglądasz? Odpalaj trening 1! Koniecznie daj nam znać jak Ci się podoba taka forma wydarzenia!

Co Wy na to, żeby najlepszą metamorfozę nagrodzić? Czy byłaby to dodatkowa forma motywacji dla Was?

Pozdrawiam,

Martyna

Przed przystąpieniem do ćwiczeń skonsultuj się z lekarzem lub fizjoterapeutą i upewnij się, czy możesz wykonywać wszystkie treningi. Biorąc udział w wydarzeniu bierzesz za siebie odpowiedzialność!
Szczotka Ikoo do włosów

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł NOWA Ty w STARYM roku! Wypracuj sylwetkę przed Sylwestrem – wydarzenie treningowe! pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/nowa-ty-w-starym-roku-wypracuj-sylwetke-przed-sylwestrem-wydarzenie-treningowe/

Sunday 23 October 2016

Drugie życie moich ubrań – DIY


Podziel się na Facebooku

Tweet (Ćwierkaj) na Twitterze

Czy jest wśród nas dziewczyna, która nie chciałaby wyglądać oryginalnie? Chyba wszystkie się ze mną zgodzicie – nie ma takiej. Prawda jest niestety taka, że dziś mało która z nas się wyróżnia. Dlaczego tak się dzieje? Każda robi zakupy w tych samych sklepach i zakłada to co akurat jest modne. Ja nie podążam ślepo za modą. Jeśli coś kupuję to tylko dlatego, że mi się podoba i dobrze w tym wyglądam, a nie dlatego, że jest „na czasie”.

Zawsze staram się uświadomić wszystkim, a szczególnie moim koleżankom, że wyglądanie fajnie nie oznacza wcale kupowania ubrań za masę pieniędzy w drogich butikach. Czasem nawet ubrania w zwykłych sieciówkach mają jak dla mnie za wysoką cenę. Moim zdaniem płacimy jedynie za markę, a jeśli jakiś motyw jest akurat modny to musimy do tego jeszcze dołożyć.

Jaki jest zatem mój sposób na fajne (i tanie!) wyglądanie? Zaraz wszystkiego się dowiecie. Chciałabym Was dziś trochę wprowadzić w świat DIY (Do It Yourself). Wiadomo, że przerabianie ubrań samodzielnie jest trochę pracochłonne i wymaga dużo czasu, ale uwierzcie mi, że efekt zwali Was z nóg! Gwarantuje to Wam też niepowtarzalność i oryginalność. Mogę się założyć, że nie zobaczycie drugiej dziewczyny ubranej tak jak Wy!  Polecam wszystkim bardzo gorąco ciucholandy. Możemy znaleźć tam naprawdę wspaniałe rzeczy a zapłacimy za nie tyle co za świeże bułki.

POMYSŁ NR. 1: DZIURAWE, POPRZECIERANE SPODNIE.

Znalazłam ostatnio w szafie moje stare dżinsy i stwierdziłam, że dostaną ode mnie nowe życie. Ładne i fajne dziury można łatwo wykonać za pomocą nożyczek i igły, ewentualnie pumeksu. Polecam obejrzenie filmików na Youtube o tym jak to zrobić, gdyż trochę trudno mi to wytłumaczyć. Jest to zajęcie, które będzie wymagało dużo czasu i … cierpliwości, jednak warto. Cena takich spodni w sieciówkach waha się między 100, a 200 zł. A cena moich? Kupiłam je w Reserved kilka lat temu na jakiejś mega wyprzedaży, więc myślę, że zapłaciłam za nie nie więcej niż 50 zł. Dla przykładu pokażę Wam jeszcze jedno zdjęcie spodni z dziurami, które wykonała moja siostra (spodnie z ciucholandu, jednak z metką Levisa).

Dziurawe spodnie 1

Dziurawe spodnie 2

POMYSŁ NR. 2: NASZYWKI. 

Ostatnio wszędzie można spotkać bluzki, bluzy, kurtki, spodnie, spodenki itd. z różnymi fajnymi i kolorowymi naszywkami. Ceny tych rzeczy jak dla mnie są przerażające. Jednak bardzo mi się podobają. Postanowiłam więc kupić takie naszywki i po prostu dołączyć je do moich ulubionych ubrań. Jak to zrobić? Pani w pasmanterii powiedziała, że wystarczy je tylko naprasować, jednak ja dla pewności, że nic mi się z nimi nie stanie ja przyszyłam je na stałe. Bluzkę kupiłam za jakieś 20 zł a spodnie są z ciucholandu. Za wszystkie naszywki zapłaciłam około 25 zł. Ja akurat swoje kupiłam w pasmanterii, ale myślę, że przez neta też da radę.

Naszywki 1

Naszywki 2

POMYSŁ NR. 3: ĆWIEKI. 

Zawsze chciałam mieć bluzkę z motywem krzyża, najlepiej takim z ćwieków. Na nic jednak zdały się moje poszukiwania. Znalazłam coś na zagranicznych stronach jednak jakoś nie przekonuje mnie zamawianie ubrań z niepolskich stron. Postanowiłam w końcu, że zrobię sobie taką sama. Za ćwieki zapłaciłam około 10 zł na allegro, a bluzka jest standardowo z ciucholandu. To nic trudnego, ale uważajcie na place – do wbijania ćwieków polecam jakieś twarde narzędzie.

Ćwieki 2

Ćwieki 1

POMYSŁ NR. 4: FRĘDZELKI!

Bluzki z motywem frędzelków to jak dla mnie hit! Również taką bluzkę postanowiłam zrobić sama. Frędzelki wymagają chyba najmniej pracy z tego wszystkiego co dzisiaj Wam pokazałam. Jest to tylko kwestia równego wycięcia paseczków. Po wykonaniu frędzelków bluzkę należy uprać. Wtedy wszystko będzie ładnie się prezentować. Pierwszą bluzkę zrobiłam sobie z myślą o wakacjach i szortach z wysokim stanem. Kupiłam ją za jakieś 10 zł na wyprzedażach w New Yorkerze. Drugą bluzkę kupiłam za podobną cenę. Nigdy jednak nie lubiłam jej nosić bo wyglądałam w niej jak w worku na ziemniaki i zawsze musiałam ją wpuszczać do spodni. Wiecie, szybkie zakupy bez przymierzania. Teraz dostała nowe życie i na pewno nie będzie już leżała na dnie w szafie.

Frędzelki 1

Frędzelki 2

POMYSŁ NR. 5: DODATKI DO KOSZUL. 

Gdy znudzi mi się jakaś koszula próbuję coś z nią zrobić. Kiedyś odcinałam rękawy, robiłam dekolty, wycinałam ramiona, a dziś wpadłam na pomysł dodania do niej jakiegoś złotego elementu, by była bardziej elegancka. Sekunda roboty, a koszula odświeżona! Ja moje dodatki kupiłam na allegro za niecałe 3 zł.

Koszula

Mam nadzieję, że zachęciłam Was do drobnych przeróbek ubrań! Na początek polecam trochę poćwiczyć na jakiś gorszych rzeczach żeby z czasem nabrać wprawy i tworzyć cuda! Wystarczy tylko trochę wyobraźni. A Wy przerabiacie swoje ubrania, a może dopiero macie zamiar? Koniecznie dajcie znać i pochwalcie się efektami. 🙂 W razie pytań, służę pomocą.

Pozdrawiam,

Roksana

Szczotka Ikoo do włosów

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł Drugie życie moich ubrań – DIY pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/drugie-zycie-moich-ubran-diy/

Saturday 22 October 2016

-40 kilogramów! Niesamowita metamorfoza sylwetki Sylwii


Podziel się na Facebooku

Tweet (Ćwierkaj) na Twitterze

Cześć kochane! Mam dla Was niesamowitą metamorfozę. Tym razem wszystko od początku do końca opowie nam sama bohaterka. Nie przedłużam i oddaję głos Sylwii.

Cześć nazywam Sylwia mam 24 lata, a tak zaczyna się moja historia…

Zmagałam się z kilogramami już dłuższy czas. Zawsze podchodziłam do życia z uśmiechem. Nie przejmowałam się niczym. Normalne było dla mnie wyszukiwanie ubrań w rozmiarze XXL zajadając fast-fooda. Mój dzień zaczynał się od kawy najwcześniej o godzinie 11:00. Nie jadłam nic do godziny 18:00, a gdy wybiła godzina głodu bez wyrzutów sumienia  sięgałam po zestaw z KFC. Dzień w dzień to samo – Poproszę zestaw Pocket i powiększone frytki.

Na domiar złego wszystko zapijałam kawą na zmianę z energetykami. Trwało to jakieś pół roku może dłużej, aż do listopada tamtego roku. Powiedziałam sobie dość! Zaczęłam zajadać się musli, płatkami i jakimiś ”steropiankami”. Jogurt naturalny z bananem na śniadanie na moim stole był codziennie. Przestałam jeść słodycze, choć przyznam się, że od czasu do czasu pękałam. Tak to się wszystko zaczęło. Nadszedł nowy rok. Każda z Nas na nowy rok chcę coś w sobie zmienić- Będę chodzić na siłownie, basen… schudnę i wszystkim Wam pokaże.
Więc jak powiedziałam tak nic nie zrobiłam. Od listopada odstawiłam całkowicie fast-fooda. Pierwszy tydzień to była jakaś zgroza. Miałam plan, ale nie wiedziałam jak się żywić. Szukałam pomocy w internecie, sama tworzyłam jakieś koktajle, próbowałam proszki na metabolizm, ale nic. Nic się nie zmieniło. Mój kręgosłup odmawiał mi posłuszeństwa. Poleżałam w domu 5 dni. Tak potwornie mnie złamało.  Plan polegał na tym, że pójdę do lekarza. Lekarz musi się znać. Na pewno mi pomoże. Skończyło się jak zwykle. Słomiany zapał. Dowiedziałam się, że moja koleżanka chodziła do dietetyka i wyglądała naprawdę pięknie. Efekt niesamowity.
Pomyślałam. Uzbieram pieniądze i sama się zapiszę. Zmienię moje życie raz na zawsze. Kiedy już miałam zapisany numer to czułam, że pokonuję pierwszą barierę. Ale kiedy chciałam ją już przeskoczyć i zadzwonić… Wracałam. Zabrakło mi odwagi. Bałam się, że nie dam rady. Wyżaliłam się przyjaciółce. Z tą agentką nie ma żartów. Gdyby nie ona i jej pozytywne nastawienie dziś leżałabym w łóżku z popcornem. Przez miesiąc wyrzucałam wszystko co przypominałoby mi o dietetyku. Przez miesiąc mając szanse coś zmienić… nie zrobiłam nic! Problemy z kręgosłupem się powiększały.

Pewnego dnia zdecydowałam. Przestałam popijać  colę. Kawa mrożona bez bitej śmietany. W torebce woda mineralna. Udało się zgubić jakieś 3-5 kg. Trafiłam do cudownej osoby. Pani Ewa (dietetyk) odmieniła moje życie. Nauczyła mnie nie tylko dyscypliny, ale pokazała mi największy skarb czyli RACJONALNE ŻYWIENIE.
Właśnie to jest klucz do sukcesu. Dostawałam od  niej wiedzę czyli 50% drugie 50% to ciężka praca i determinacja.
W skrócie. Racjonalne żywienie to nic innego rozsądne i przede wszystkim przemyślane odżywianie. Jak wiadomo są dwie strony. Zdrowa żywność i ta wypchana badziewiem. Czasem ciężko jest to rozgraniczyć. Wiem, że ciężko bo nie jestem specjalistą.
Nie wiem? Czytam składy!
Tworzę posiłki z głową. Mój schemat:

 białko + węglowodany
Do odżywiania dołączyłam warzywa i owoce. Trzeba uważać z owocami. Niby takie pyszne i piękne, ale mają dużą zawartość cukrów. Tak one się rozbiją, ale potrzebują trochę czasu. Ja jadałam owoce do godziny 16:00. Codziennie coś. Jeśli nie owoc to w zastępstwie był sok… 100% żaden inny. A no tak jeszcze warzywa. Jem ile chcę i kiedy chcę.
Ja i moje Omega. Organizm potrzebuję tłuszczy. Tych zdrowych, nie tych z frytek ( a szkoda!) Biorę tran w tabletkach. Oczywiście smarowanie masłem też dobre! Nie zaszkodzi odrobina na każdej kromce.

H2O – czyli nie wystarczy kropla wody!

Pijam dużo wody! Chluuuup… Na zdrowie! Zawsze i wszędzie z butelką, ze szklanką, z bidonem.
Zawsze jest pora…
No właśnie nie zawsze. Posiłki podzielone w odstępach czasowych. Niekiedy z budzikiem.

No dobra przez pierwsze 3 miesiące budzik przypominał mi… Dryn, dryn zjedz obiad.
To pomaga, może zacząć irytować, ale nagroda jest piękna. Ile jak i z czym to się je?
no właśnie ile? Czasem 4 posiłki, czasem 5. Najważniejsze jest śniadanie. Więc nie zapominajcie o nim! Ważne, żeby posiłki jeść z 3-4 godzinnymi przerwami. 

 Unikam mąki pszennej, jak diabeł święconej wody. Wprowadziłam wiele  zamienników niezdrowej diety. Codziennie komponuję zdrowe i te mniej zdrowe posiłki dla równowagi. Zawsze uważam na to co jem. Jestem bardzo aktywną osobą.  Pamiętam jak bieg do autobusu sprawiał mi kłopot. Zaczełam od szybkich spacerów dopóki nie miałam na wadze 100 kg. Musiłam odczekać, żeby nie wykończyć stawów.

Gdy tylko osiągnęłam wagę 99 kg zabrałam się za pierwszy bieg. To był najdłuższy kilometr mojego życia. Przebiegłam wolnym tempem ale myślałam, że wyzionę ducha, ale wiecie co wtedy pomyślałam, że nieważne jest to jak wolno biegłam. Ważne jest to, że w ogóle to zrobiłam i jestem o ten 1 km dalej od tych co leżą na kanapie. I tak biegałam codziennie ten kilometr, potem dwa, trzy , aż zrobiłam upragnione 7 km. Nie ma co się przeforsowywać. Wszystko trzeba robić z rozsądkiem. Jeżdzę na rolkach i skacze na skakance. Nawet po 12 godzinach pracy. Dalej biegam, a na moim koncie jest 50 km przejechane rowerem szosowym.
Wiadomo dni słabości przychodzą i waga nie zawsze zaskakuję mnie pozytywnie, ale wtedy patrzę na zdjęcia z tamtego okresu i wiem, że dalej jestem tą radosną dziewczyną tylko, że zdrową i ,może bardziej szczęśliwą. Najbardziej mnie to motywuję. Od początku odchudzania prowadzę bloga. Poznałam dzięki niemu wiele ciekawych ludzi inspirujących i wspierających na co dzień. Chociaż najbardziej wspiera mnie rodzina i przyjaciele. Bez nich mogłoby być ciężko.. Od początku mojego odchudzania moje życie radykalnie się zmieniło znalazłam lepszą  pracę i miłość. Bo nie ważne ile ważysz. I na jakim etapie odchudzania jesteś. Jeśli kochasz siebie i wierzysz w siebie to możesz osiągnąć wszystko!
A więc jestem Sylwia i udało się bo zrobiłam to dla siebie. W rok zrzuciłam ciężar 40 kg!

14489694_1415388588491066_229795731_o

Wielkie brawa dla Sylwii! Zostawcie dla niej jakiś motywujący komentarz, do ktorego będzie mogła wrócić w chwilach zwątpienia. Jeżeli macie jakieś pytanai do naszej dzisiejszej bohaterki, wiecie co robić! Jeszcze raz cała ekipa Tips For Women gratuluje Sylwii niesamowitej metamorfozy. 🙂

Ps: Jeżeli chcesz nam pokazać swoją metamorfozę, prześlij ją na tipsforwomen@wp.pl

Pozdrawiam,

Roksana

Szczotka Ikoo do włosów

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł -40 kilogramów! Niesamowita metamorfoza sylwetki Sylwii pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/40-kilogramow-niesamowita-metamorfoza-sylwetki-sylwii/

Thursday 20 October 2016

Baśń o Królewnie Motywacji – część 2!


Podziel się na Facebooku

Tweet (Ćwierkaj) na Twitterze

Kto z Was pamięta jeszcze Baśń o Królewnie Motywacji? Jeżeli nie czytałyście, zapraszam tutaj ==>klik/. Warto nadrobić zaległości przed przeczytaniem tego wpisu. Moje tajemne źródła donoszą, że w Królestwie nastał czas poważnych reform a i życie prywatne Królewny mocno się zmieniło. Zresztą, sami zobaczcie!

Wcale nie tak dawno temu, w krainie NibyMiSięChceAleJednakNie przy ulicy Leniwej mieszkała Królewna Motywacja. A właściwie, tak było kiedyś. Królewna, po licznych przygodach, ostatecznie awansowała na Królową Samodyscyplinę, a i samo królestwo bardzo się zmieniło. Miejscowość przemianowano na ZawszeMiSięChcęNawetJeśliNie a główna siedziba Królowej została przeniesiona na ulicę Sportową i usytuowana pomiędzy siłownią a fitness clubem. Mieszkańcom narzucono zdrowy styl życia.  Zakazano sprzedaży słodyczy, wprowadzono obowiązkowe treningi do 67 roku życia a budki z fast foodami można zobaczyć już tylko w muzeum. Dodatkowo każda rodzina otrzymywała pakiet 500+buty treningowe. Kraina mlekiem bez laktozy płynąca.

Sama Królowa w polityce radziła sobie dość fantastycznie a i prywatnie wyrosła na silną i niezależną kobietę. Mimo wszystko, tytuły królewskie zobowiązują. Zarówno najbliżsi doradcy jak i ludność zaczęli domagać się królewskiego ślubu! A i sama Królowa przyznała, że jej sylwetka jest już na tyle idealna, że spokojnie może ubrać się na biało. Jak wiadomo, czasy mamy trudne, więc Królowa by uprościć sobie nieco życie postanowiła zorganizować casting. Casting na męża.

Kandydatów było wielu, lecz mało który był na tyle w dobrej formie, by Królowa pozwoliła mu chociaż przybyć na zamek. Po wielu trudach udało jej się wyłonić finałową trójkę. Na tym etapie liczyły się już tylko szczególne umiejętności, emocje a także głosy telewidzów i liczba lajków w mediach społecznościowych. Cale królestwo zaangażowało się w wybór przyszłego Króla. Czas najwyższy, by przedstawić dokładny profil naszych finalistów.

Pan Sens
Elokwentny Pan Sens właśnie odzyskał pełnie sił po wcześniejszym kryzysie egzystencjonalnym. Zmiany w Królestwie uznał za logiczne a pomysł, by zakręcić się koło Królowej za błyskotliwy. Pan Sens, choć niesamowicie inteligentny był o wiele starszy od Samodyscypliny. Spokojnie mógłby być jej ojcem, dziadkiem nawet. Sensu nie ma na fejsie, więc z lajkami było słabo, za to udało mu się dostać kilka głosów SMS. Eksperci dają mu mocne 3,5/10. Pan Sens grzecznie siedzi w poczekalni wyczekując wyników. Co będzie to będzie, on poczeka. Sensownie z jego strony.

Lord Potencjał
Obiecujący kandydat! Widzowie ze zniecierpliwieniem czekają, aż Lord Potencjał rozwinie skrzydła i pokaże na co go stać. Wśród ankietowanych uzyskał 90% poparcie, jednak tylko w przedziale wiekowym 16-25 lat. Najprawdopodobniej ze względu na jego młodość, świeże spojrzenie i dobrze rokujący urok. Na jego fanpage chodzi plotka, że sama Królowa nie może doczekać się aż Lord Potencjał w pełni ujawni swoje zalety. I tu jest właśnie największy problem Lorda. Królowa czeka, widzowie czekają, on sam też czeka. Nikt nie wie co będzie dalej. W jednym z wywiadów Pan Sens wypowiadając się o swoim przeciwniku powiedział, że to kompletnie bez sensu.

Książę Działanie
Nikt tak do końca nie wiedział, jak wygląda Książę Działanie! A to dlatego, że wszędzie było go pełno i ciągle coś robił. Widzowie i inernauci byli zmieszani – tak naprawdę nie wiedzieli czego się po nim spodziewać. Książę nigdy nie zastanawiał się przesadne długo. Kiedy tylko pojawiło się ogłoszenie o castingu od razu przybiegł na zamek. W końcu trzeba było zacząć działać! Wśród najbliższych współpracowników Królowej budzi on pewne kontrowersje, jednak ona sama podobno ma do niego słabość.

W końcu nadszedł dzień ogłoszenia wyników. Na zamku królewskim nie pojawiło się zbyt wiele osób, jednak absolutnie wszyscy oglądali relacje na żywo na fejsie. W całym Królestwie ogłoszono dzień bez treningu a w sklepach można było kupić podobizny kandydatów wyrzeźbione w buraku. Studio, w którym odbyła się ceremonia wystylizowano na randkę w ciemno, tyle że na siłowni. Ułożono ogromny stos z hantli. Po jednej stronie zasiedli kandydaci. Po drugiej stronie pojawiła się Królowa ubrana w swój najlepszy strój treningowy. Ktoś wręczył jej kopertę z wynikami, całe Królestwo wstrzymało oddech.

Pan Sens rozmyślał nad swoim losem. Lord Potencjał ciągle czekał. Za to Książę Działanie … postanowił wziąć sprawy w swoje ręce! Książę nagle wyskoczył przed szereg, przedarł się przez bieżnie, zakręcił dwa razy na rowerku i zwinnie wskoczył na stos z hantli. Powoli, z gracją i niesamowitą pewnością siebie ruszył w kierunku Królowej Samodyscypliny. Przyklęknął na jedno kolano. Kobiety przed monitorami szalały, mężczyźni podziwiali jego odwagę. Książę Działanie chwycił dłoń Królowej, po czym w końcu wypowiedział to jedno, najważniejsze pytanie.

„ Najdroższa Królowo, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zechcesz wybrać się ze mną na trening?”

Królowa ze łzami w oczach rzuciła mu krótkie „no nareszcie!”. Tłum oszalał, dzieci krzyczały. Królestwo ogarnęła fala radości. Lord Potencjał uznał, że został oszukany, bo nie doczekał się żadnych rezultatów. Co z tego, ze kompletnie nic nie zrobił! Pan Sens z pokorą przyznał, że taki obrót rzeczy wydaje się być logiczny i grzecznie usunął się z pola widzenia.

Niebawem w krainie ZawszeMiSięChcęNawetJeśliNie odbył się huczny, królewski ślub. Książe uzyskał tytuł Króla, a jego spontaniczność, choć będąca całkowitym przeciwieństwem charakteru Królowej okazała się zbawienna dla wszystkich mieszkańców. Złagodzono nieco przepisy prawne, wprowadzono regularne dni bez treningu i od czasu do czasu pozwalano sobie na chwilę szaleństwa. Król Działanie zmotywował wszystkich do ciągłej pracy, Królowa Samodyscyplina narzucała jej właściwy tor. Do mleka bez laktozy dodano nawet odrobinę miodu. Kraina idealna! Z ich związku bardzo szybko narodziła się gromadka Efektów. I żyli długo i szczęśliwie.

Morał z tej baśni jest oczywisty! Potrzeba Ci motywacji, samodyscyplina będzie niezbędna ale ostatecznie bez działania nie będzie efektów! Chociaż czasem to co robisz może wydawać się bez sensu to nie możesz zmarnować własnego potencjału. Zacznij działać. Skoro nawet królowa musi, to Ty, szeregowa fit dziewczyno, tym bardziej.

Pozdrawiam,

Martyna

Szczotka Ikoo do włosów

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł Baśń o Królewnie Motywacji – część 2! pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/basn-o-krolewnie-motywacji-czesc-2/

Wednesday 19 October 2016

Skuteczne metody walki ze stresem – warsztaty


Badanie Amerykańskiego Instytutu Stresu dowiodło, że 75-90% wizyt u lekarza pierwszego kontaktu ma podłoże związane ze stresem. Obecnie można mówić o epidemii depresji, lęków, zaburzeń snu, odżywiania, nałogów, agresji, chorób serca i nadciśnienia, u podstaw których leży brak umiejętności kontroli stresu.

Ponieważ wysoka odporność na stres i wysoki poziom inteligencji emocjonalnej gwarantują spełnienie zawodowe i osobiste, zapraszamy do udziału w warsztatach na temat skutecznych metod radzenia sobie ze stresem.

Uczestnicy warsztatów dowiedzą się m.in.:

  • jak radzić sobie z porażką, krytyką i oceną,
  • co zrobić z lękiem i zniechęceniem,
  • jak wzbudzać w sobie motywację do działania.

Kiedy: 16-17 listopada 2016 (cykl dwóch spotkań)
Godzina: 18.00-20.00
Gdzie: ul. Zeylanda 11 w Poznaniu, poziom +1
Prowadzenie: Anna Ożarek-Pęciak
Wstęp bezpłatny (zbierane będą dobrowolne datki na pokrycie kosztów organizacji warsztatów). Istnieje możliwość indywidualnych darmowych konsultacji.

Uwaga: Ilość miejsc ograniczona do 15 osób! Liczy się kolejność zgłoszeń. Zgłoszenia tylko do dnia 10 listopada!
Informacje i zgłoszenia: e-mail: anna@adn.edu.pl, tel.: 506 119 648, formularz: adn.edu.pl.

Anna Ożarek-Pęciak – właściciel firmy szkoleniowej ADN, trener, coach, dietetyk. Ukończyła Akademię Medyczną w Poznaniu – specjalność promocja zdrowia, studia podyplomowe z dietetyki oraz psychologii zarządzania. Uzyskała certyfikat z zakresie coachingu i psychologii zarządzania Uniwersytetu Franklin. Posiada uprawnienia do prowadzenia szkoleń biznesowych i rozwojowych. Odbyła kursy z Racjonalnej Terapii Zachowań w Centrum Psychoterapii Integralnej oraz Psychoonkologii organizowane przez Ministerstwo Zdrowia. Rozwijała jako menadżer placówki handlowe i firmy, doprowadzając do ich sukcesu na rynku. Ma 16-letnie doświadczenie w zakresie marketingu, sprzedaży i obsługi klienta. Od 11 lat zajmuje się organizacją i prowadzeniem szkoleń z zakresu komunikacji, zarządzania i obsługi pacjenta/klienta w obszarze medycznym i biznesowym. Realizuje szkolenia z zakresu: efektywnej komunikacji, obsługi pacjenta/klienta, kontroli stresu, motywacji, coachingu, inteligencji emocjonalnej, rozwiązywania konfliktów, problemów rodzinnych, radzenia sobie z uzależnieniami m.in. od papierosów i słodyczy, budowania zdrowia fizycznego i psychicznego (wszystkie choroby cywilizacyjne, choroby z autoagresji), ponad to prowadzi porady dietetyczne i naukę chodzenia z kijkami.

Organizator: Stowarzyszenie Promocji Zdrowego Stylu Życia – Sięgnij Po Zdrowie



Source link

Artykuł Skuteczne metody walki ze stresem – warsztaty pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/skuteczne-metody-walki-ze-stresem-warsztaty/

Monday 17 October 2016

Kiedy pojawiają się pierwsze efekty treningów i zdrowego odżywiania?


Podziel się na Facebooku

Tweet (Ćwierkaj) na Twitterze

Każda z nas ćwiczy w jakimś celu. Ćwiczymy, bo chcemy schudnąć, przytyć, poprawić sobie humor, zabić nudę, zrobić zdjęcie na Instagram bądź wyglądać lepiej niż ta wredna blondyna z mieszkania obok.  Generalnie, każda z nas robi to po coś i każda spodziewa się jakiegoś efektu. Dobra wiadomość jest taka, że te efekty rzeczywiście się pojawią. Ta trochę gorsza wiadomość jest związana z czasem oczekiwania. Bo widzisz, na efekty trzeba poczekać. Ja wiem, w dzisiejszych czasach czekanie na cokolwiek jest nie do pomyślenia i generalnie zmuszanie kogoś do czekania powinno być karalne. Nauczyliśmy się do absolutnej wygody. Wszystko ma być gotowe na wczoraj. Domyślam się więc, że nie chce Wam się czekać zbyt długo na resztę wpisu. Przejdźmy więc szybko do konkretów. Kiedy spodziewać się efektów ćwiczeń?

Pierwsze efekty
Ustalmy jedno. Jeżeli właśnie wróciłaś ze swojego pierwszego treningu i z nadzieją biegniesz do wagi to bardzo proszę, opanuj emocje. Najprawdopodobniej nie stało się absolutnie nic. Sam fakt że czujesz się jak Syzyf po 450 rundzie na szczyt góry jeszcze niewiele znaczy. Nie zrozum mnie źle, to świetnie że zaczęłaś ćwiczyć – po prostu przestań wierzyć w bajki. Jeden trening jest krokiem na przód, ale niestety nie przemieni Cię magicznie w Ewę Chodakowską. Powoli. Wszystko zależy od tego, z jakiego pułapu startujesz. Jeżeli masz sporą nadwagę dość szybko stracisz pierwsze kilogramy. Osoba szczuplejsza potrzebuję trochę więcej czasu. Czyli jutro raczej nic się nie zmieni, ale już za kilka dni zaczniesz zauważać różnicę.

Konkrety poproszę
Jeżeli chcesz konkretnych przedziałów czasowych, to się raczej nie doczekasz. Wszystko zależy od Twoich indywidualnych możliwości, starań orazTwojego organizmu. Mówiąc bardzo, ale to bardzo ogólnie, pierwszych widocznych efektów możesz się spodziewać po dwóch tygodniach treningów i zdrowego odżywiania. I uwierz mi, jeżeli teraz się z tym pogodzisz będzie C łatwiej! Unikniesz gorączkowego biegania do łazienki każdego poranka, bo może już coś, no chociaż troszkę. Po co Ci te nerwy! Żyj zdrowo, za dwa tygodnie sprawdź co się zmieniło. Na spokojnie. Jeżeli próbujesz przybrać na wadze efekty pierwsze efekty mogą pojawić się jeszcze później.

Nie daj się nabrać!
Dziewczyny, musicie wiedzieć o jednym. Widząc w internetach jakąś reklamę, że jakaś tam Basia z Podlasia schudła 7 kilo w 7 dni za pomocą super hiper wypas produktu to niestety, to może być prawda! Nikt tylko potem tej Basi na Podlasiu nie szuka, żeby sprawdzić, ile z tych 7 kilogramów zdążyło do niej wrócić. Spektakularnie szybkie efekty są możliwe, ale nie są trwałe! Pamiętaj, że wybierając zdrowy styl życia nie pakujesz się w jakąś dietę z terminem zakończenia. Zmieniasz nawyki, prawdopodobnie na zawsze. I uwierz mi, tak jest lepiej. Swoje 15 kilogramów nadwagi będziesz zrzucać pewnie kilka miesięcy. Ale za jakiś czas kupisz sobie sukienkę dwa rozmiary mniejszą. I zjesz chipsy raz na miesiąc. I absolutnie nic złego się nie stanie. Co wybierasz? Szybki czy trwały efekt? Basie spytaj jak mi nie wierzysz. Specjaliści uważają, że bezpiecznie jest chudnąć około 1 kg na tydzień. Sama rozumiesz – to specjaliści, wiedzą co mówią. Ja ich posłucham.  Jeżeli natomiast próbujesz przytyć, również nie licz na to, że wpakujesz w siebie 4 paczki chipsów i ciasto od babci i będzie po kłopocie. Absolutne nie! Musisz jeść zdrowo i odpowiednio ćwiczyć, a trwały efekt z pewnością się pojawi. Tak jak w przypadku odchudzania, dopiero po kilku tygodniach będzie widać konkrety.

Cierpliwość na wagę złota
Dziewczyny, no niestety. Nic się samo nie zrobi, a już na pewno nic od razu! I jeżeli myślisz, że tylko z treningami jest taki kłopot – jesteś w błędzie! Świat po prostu tak działa. Widziałaś kiedyś drzewo, które wyrosło w dwie minuty? A jak robisz ciasto to jest gotowe od razu po pierwszych sekundach w piekarniku? Nawet płatków owsianych nie ma sensu wybierać błyskawicznych. Cierpliwości! Efekty będą, ja Ci to obiecuję. Ale musisz być konsekwentna, zdyscyplinowana i przede wszystkim – pozytywnie nastawiona! Wstając rano z myślą „ I tak mi się nie uda, idę kupić żelki” niewiele zmienisz w swoim życiu. Pamiętaj – uśmiech na twarz, torba sportowa na ramię, karnet na siłownie do kieszeni i biegnij zmienić wszystko, co sobie zaplanowałaś! Pozostaje Ci tylko grzecznie czekać na efekty. Ta wredna blondyna padnie jak Cię zobaczy!

Dziewczyny, a jak jest u Was z cierpliwością? Ciągle się ważycie i mierzycie czy raczej macie na to tylko wyznaczone dni? No i przede wszystkim – kiedy zauważyłyście pierwsze efekty ćwiczeń i zdrowego stylu życia u siebie? Wasze historie będą z pewnością motywacja dla innych czytelniczek. Piszcie!

Pozdrawiam,

Martyna

Szczotka Ikoo do włosów

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł Kiedy pojawiają się pierwsze efekty treningów i zdrowego odżywiania? pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/kiedy-pojawiaja-sie-pierwsze-efekty-treningow-i-zdrowego-odzywiania/

Gdzie zdrowo zjeść we Wrocławiu? – część 1: restauracje wegetariańskie i wegańskie


Nie sądzicie, że blog o nazwie Health & the City aż się prosi o taką listę?:) Niby najzdrowiej gotować w domu, bo wtedy mamy pewność, jakiej jakości i świeżości jest nasze jedzenie, ale… cóż, wiadomo jak jest. Tempo życia, szczególnie w dużym mieście, bywa zawrotne i ja przynajmniej nie zawsze mam czas na przygotowywanie zapasu posiłków na cały dzień, szczególnie w dni, w które mam dużo spotkań.

Na szczęście w dużych i mniejszych miastach coraz więcej jest miejsc, w których można zjeść zdrowy, świeży i pyszny lunch czy lekką kolację. Ja najczęściej korzytam z oferty lokali wegetariańskich, bo jedząc takie jedzenie w ciągu dnia czuję się po prostu najlepiej, ale nie stronię także od restauracji z dobrym, ciekawie przyrządzonym kawałkiem ryby czy mięsa.

Czas na konkrety – gdzie można zdrowo zjeść we Wrocławiu? Oto moja lista sprawdzonych i wartych polecenia miejsc, najpierw z menu wegetariańskim lub wegańskim.

Zdrowe jedzenie we Wrocławiu
restauracje wegetariańskie/ wegańskie


1. Bar Vega

Lokalizacja: centrum, Rynek 27a
strona internetowa

vega wrocław

Pierwszy, niemal kultowy w mieście bar wegański, który od lat trzyma dobry poziom: zjemy tu smacznie, szybko i niedrogo. Na parterze restauracja działa w formule barowej, a na 1 piętrze – w stylu slow food, z innym, ciekawszym menu
Polecam sezonowe zupy, wegetariańskie kotlety (buraczany i szpinakowy), surówki oraz naleśniki gryczane z farszem buraczanym na 1 piętrze.

2. Machina Organika

Lokalizacja: centrum, ul. Ruska 19
strona internetowa

machina organika wegańskie ciastoMała, klimatycznie urządzona knajpka z krótkim, ale za to ciekawie skomponowanym menu kuchni roślinnej.

Polecam przede wszystkim, gdy potrzebujemy szybkiej, lekkiej, wartościowej przekąski – tu  idealnie sprawdzi się life bowl. No i czasem na lunch dnia trafi się jakaś perełka.

3. Żyzna

Lokalizacja: centrum, ul. Nożownicza 37
strona internetowa

żyzna jedzenie wegetariańskie wrocław

Bardzo przyjemna, kameralna knajpka z krótkim, ale ciekawym roślinnym menu. Dania bazują głównie na warzywach sezonowych, zmieniają się więc dosyć często. Mi bardzo smakowała tarta z pieczonymi warzywami,na bezglutenowym spodzie z mixem sałat i wegańską śmietanką słonecznikową.

4. Nalanda

Lokalizacja: Plac Kościuszki 12
strona internetowa

wegetariańskie jedzenie wrocław nalanda

Klimatyczna kawiarnio-księgarnia z krótkim, wegetariańskim menu lunchowym. Na półkach kawał dobrej lektury dla miłośników zdrowego stylu życia (zdrowe odżywianie, joga, medytacja, mindfulness, psychologia, fizyka kwantowa i wiele, wiele więcej). Co mogę polecić do wypróbowania? Na pewno zupę dnia i naturalne napary, np. z lawendy.

5. The Root

Lokalizacja: niedaleko Narodowego Forum Muzyki, ul. Krupnicza 3
strona internetowa
dania na wynos

the root wegańskie na wynos

The Root to dobry wybór szczególnie, gdy chcemy zjeść coś zdrowego „w biegu”, na szybko.  Knajpka serwuje ciekawe, świeżo przyrządzane dania na wynos. Moje typy to: wegańskie sushi Zielona Moc i bezglutenowy rap „ala Tuńczyk”. Można też wybrać „Pudełko Różności” z codziennie inną zawartością typu hummus, falafel, kuskus z warzywami i innymi wegańskimi klasykami. Zdrowszego fastfooda we Wrocławiu nie znam;)

6. Najadacze

Lokalizacja: centrum, ul. Nożownicza 40
strona internetowa
dostawa na telefon

najadacze wegetariańskie jedzenie na wynos wrocław

Knajpka jest dosyć ciasna, dlatego z oferty Najadaczy korzystam głównie wtedy, gdy chcę zamówić jedzenie do biura lub mieszkania. W menu klasyczne dania kuchni wegetariańskiej, dużo indyjskich smaków. Mój faworyt to zestaw Wolna Palestyna z hummusem, falafelami, chlebkiem arabskim, oliwkami,pomidorem i ogórkiem.

7. Zdrowa Krowa

Lokalizacja: okolice Placu Grunwaldzkiego, ul. Szczytnicka 41
strona internetowa
dostawa na telefon

wegańskie sushi wrocław

I kolejna knajpka z opcją dostawy na telefon (przyznam, że na miejsce jeszcze nigdy nie dotarłam). Codziennie do wyboru kilka zup, danie główne i wegesłodkości. Na zdjęciu sushi w wersji wegańskiej.

Zdjęcia wykorzystane pochodzą z fanpage’ów na Facebooku lokali (linki w tekście). 

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł Gdzie zdrowo zjeść we Wrocławiu? – część 1: restauracje wegetariańskie i wegańskie pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/gdzie-zdrowo-zjesc-we-wroclawiu-czesc-1-restauracje-wegetarianskie-i-weganskie/

Friday 14 October 2016

Torebki Wittchen w Lidlu – Czy warto kupić torebkę w Lidlu?


Podziel się na Facebooku

Tweet (Ćwierkaj) na Twitterze

Dziewczyny, potwierdzone info! W Lidlu znów będzie można kupić torby Wittchen! Nie da się wręcz przejść obok tej oferty zupełnie obojętnie. Tym razem do wyboru mamy aż 53 wzory. Jednak może najpierw, dla tych mniej wtajemniczonych, przypomnijmy o czym w ogóle mowa.

Wittchen, to znana marka zajmująca się głownie wyrobem produktów skórzanych. Bez wątpienia to właśnie torby są ich najbardziej rozpoznawalnym produktem. Co jakiś czas Lidl we współpracy z Wittchen przygotowuje ofertę, w której znajdują się torebki tej marki w atrakcyjnej cenie. Żeby było jasne, ta atrakcyjna cena to dokładnie 279 zł. Torby bez wątpienia są warte takich pieniędzy, jednak nie każdy jest skłonny tyle wydać. Tak czy inaczej, oferta jest naprawdę interesująca!

Wszystkie torby są wykonane z włoskiej skóry, z czego 20 ze skóry klasycznej i 33 ze skóry saffiano. W ramach wyjaśnienia – skóra saffiano ma charakterystyczną fakturę i jest odporna na zarysowania. Bez wątpienia odróżnicie je w sklepie.

w1

Torby będą dostępne aż w 14 kolorach! A dokładnie: czarny, granatowy, granat królewski, czekoladowy, orzechowy, jasnobrązowy, beżowy, ciemnoszary, szary, jasnoszary, gołębi, koniakowy, pudrowy róż oraz burgundowy. Tą informację spisałam bezpośrednio ze strony Lidla, zachowując oryginalne nazwy kolorów (w razie gdyby kogoś zaskoczył granat królewski lub coś innego). Oczywiście nie wszystkie modele są dostępne w każdym kolorze. Oferta będzie dostępna od soboty, tzn. od 15.10.2016.

w2 (1)

Jak widzicie na zdjęciach, tych modeli jest naprawdę cała masa i bez wątpienia będzie z czego wybierać.

Z jedną, maleńką poprawką. Pod warunkiem, że zdążycie. Zazwyczaj w trakcie różnego rodzaju ofert w Lidlu jest wielki wyścig, ale przy okazji dostępności torebek Wittchen, to już jest prawdziwa woja. Porównywalna chyba tylko ze słynną bitwą o karpia. Najbardziej trafne określenie tego co się tam dzieje to „cyrk na kółkach”. Zresztą, zobaczcie sobie filmiki z poprzednich lat.

w3

Oczywiście mimo wszystko trzeba przyznać, że torebki są śliczne i zwyczajnie jest o co walczyć. Jak dla mnie niekwestionowaną królową piękności wśród tych torebek jest ta zaokrąglona w kolorze pudrowy róż. Z przyjemnością mogłabym taką przygarnąć. Bardzo podoba mi się również zaokrąglona szarość ( na zdjęciu tuż obok tej różowej) i jasna torba bezpośrednią nad różową. Zresztą, ja po prostu uwielbiam pastelowe barwy, zarówno na torebkach jak i innych częściach garderoby. Jak dla mnie absolutnie odpadają wszelkie brązy i burgund. Ale jak wiadomo, co człowiek to opinia.

w4

Z drugiej strony, najrozsądniejszy ( w mojej ocenie!) byłby zakup czarnej torby. Czerń=klasyka . Tak po prostu jest. Czarne torby wydają się też najbardziej uniwersalne. Czy jest na sali chociaż jedna kobieta, która nie ma czarnej torebki? Czy jest gdzieś taka, której czarna torba nigdy nie była potrzebna? No właśnie.

w5

Kompletnie nie spodobały mi się te najbardziej „wydłużone” torby, jednak podejrzewam też, że będą one najbardziej pakowne. Tak do końca można je oceniać dopiero po obejrzeniu ich na żywo.

w6

Dziewczyny, będę z Wami szczera. Ja sama nie wybieram się na polowanie. A to dlatego, że akurat teraz jestem w pełni wyposażona w kwestii torebek. Dodatkowo ( właściwie może na szczęście) nie mam żadnego Lidla w pobliżu. Inaczej pewnie poszłabym chociażby z ciekawości. Mimo wszystko, choruję na torbę w stylu tej zaokrąglonej. Powiedzcie mi koniecznie jak któraś z Was taką złapie! Jestem bardzo ciekawa jak prezentują się na żywo.

w8

Co myślicie o całej akcji z torebkami znanej marki w markecie? Jak Wam się podobają modele torebek? Trzeba przyznać, że oferta tym razem jest naprawdę bogata i różnorodna. Czy udało Wam się coś kupić w ubiegłych latach, jeżeli tak, dajcie znać jak Wasza torebka sprawuje się? No i przede wszystkim, koniecznie napiszcie nam relację z tegorocznej „bitwy”! Jestem bardzo ciekawa jak tym razem będzie to wyglądać. Plus pochwalcie się swoimi zdobyczami!

Kilka słów od Tipsi: Dziewczyny, ja w tamtym roku kupiłam torebkę i muszę Wam powiedzieć, że do dnia dzisiejszego wygląda idealnie. W tym roku raczej nie wybieram się na zakupy, tak samo jak Martyna. Chociaż wizja sprawdzenia na żywo jak to będzie wyglądało, jest bardzo kusząca. Jeszcze rozważam wszystkie za i przeciw. Jeżeli chcecie zobaczyć torebki z poprzedniej akcji i torebkę, którą wtedy tam kupiłam, zapraszam tutaj ===> klik.  Przyznaję, że jestem z niej bardzo zadowolona. Dajcie znać który model najbardziej Wam się spodobał i czy zamierzacie wybrać się po niego. 😉

Pozdrawiam i życzę powodzenia na łowach,

Martyna

Szczotka Ikoo do włosów

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł Torebki Wittchen w Lidlu – Czy warto kupić torebkę w Lidlu? pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/torebki-wittchen-w-lidlu-czy-warto-kupic-torebke-w-lidlu/

Thursday 13 October 2016

Jak nie stracić formy przez studia lub pracę?


Podziel się na Facebooku

Tweet (Ćwierkaj) na Twitterze

Był listopad, rok 2015. Siedziałam sobie na osiemnastce kuzyna, na której zresztą wcale być nie chciałam. Od października byłam już studentką, także wiecie – doświadczenie godne wpisania w życiorys. No a już na pewno byłam wtedy osobą kompetentną do udzielania odpowiedzi na temat życia studenckiego. Pewien osobnik płci męskiej, którego to wcale spotkać nie chciałam, prowadził ze mną konwersację, wiadomo, na poziomie.

– Słuchaj, a zauważyłaś, że ludzie na studiach to strasznie tyją? – zapytał on mniej więcej tymi słowami. Moja pierwsza reakcja, jak na prawdziwą kobietę przystało „ Sugerujesz, że jestem gruba?!” Oczywiście to była tylko myśl. Znałam osobnika dość dobrze i nie podejrzewałabym go o aż tak błyskotliwe sugestie.
– Nieee, no coś Ty. Nie zauważyłam. Przynajmniej u mnie tak nie ma. – odpowiedziałam. Niech żyje miesięczne doświadczenie.
– A bo wiesz, mam takiego kumpla. Poszedł na studia i mówię Ci, z 10 kilo przytył! Na początku to go nawet nie poznałem! – osobnik był wyraźnie oburzony. A mawiają, że faceci nie lubią plotek. Nie wierzcie tym, co tak mawiają.
– No oki, ale chyba nie uważasz, że to wina studiów? Na uczelni nikt nie wita Cię z hamburgerem na tacy. Jak się żywił w maku to przytył i tyle. No fascynujące, naprawdę. – okay, moja odpowiedź wtedy nie była aż tak błyskotliwa. Ale wyobrażajmy sobie, że tak właśnie się stało.

Ta głupia rozmowa jednak trochę dała mi do myślenia. No bo nie oszukujmy się, życie studenckie pod względem żywieniowo-treningowym nie jest kolorowe. Nagle okazuję się, że to co mama wyrabiała w kuchni to nie czary, a zdrowe jedzenie nie pcha Ci się samo do koszyka w Biedronce. Na dodatek przygotowywanie posiłków wymaga czasu i. o zgrozo, umiejętności! A już najgorsze jest to, że niekwestionowanym królem studenckich imprez jest trunek w kolorze złota, który to szybko Twój wytrenowany brzuch zamienia w mini bębenek. Mówiąc krótko, tak ciężko być prawdziwym studentem! Żarty, żartami, ale przestaje być śmiesznie, gdy wchodzisz na wagę i sama nie wiesz kiedy przybyło Ci kilogramów! Zachowajcie spokój moje Drogie! Dziś podpowiadam, jak nie stracić formy na studiach!

KONTROLUJ SIĘ
Stracić formę jest naprawdę łatwo, gorzej ją później odbudować. Wiem, że mówię teraz banały, ale czasem trzeba! Musisz zrozumieć jedno. Jesteś na studiach, prawdopodobnie wyjechałaś z domu i teraz to Ty sama musisz się pilnować. Odpowiadasz za zakupy, pory posiłków i swój jadłospis. Sama decydujesz o wszystkim! Musisz nauczyć się kontrolować sytuację! Zwracaj uwagę również na swoje ciało. Oczywiście, zakup wagi to już jest jakiś wydatek. Plus trzeba pamiętać, że waga to nie kryształowa kula – całej i jedynej prawdy Ci nie powie. Rozwiązanie? Kup centymetr krawiecki! Mierz się regularnie. W ten sposób łatwo, szybo i bez problemu będziesz w stanie kontrolować swoje ciało. Nawet jeżeli trochę „zmieniłaś wymiary” – im wcześniej będziesz tego świadoma, tym więcej jesteś w stanie zrobić. Kontrola to podstawa!

KUPUJ ŚWIADOMIE
Uwierzcie mi, wiem że zakupy w spożywczym potrafią zamienić się w prawdziwą wojnę o przetrwanie. I szczerze mówiąc, nie ma na to rady. Po prostu pewnych rzeczy musisz się nauczyć. Nikomu nie trzeba tłumaczyć, że lepiej wybrać suszone owoce zamiast chipsów. Problem zaczyna się przy wyborze mięsa czy nawet pieczywa. Na szczęście to wcale nie jest aż tak skomplikowane! Po pierwsze- naucz się czytać składy! Najłatwiejsze sposoby, które polecam w skrajnych przypadkach to a) im bardziej nie rozumiesz co czytasz, tym gorzej b) lepiej trzymać się z daleka od bardzo długich składów. Możesz również zainstalować aplikację, która prześwietli produkt pod kątem E cudów. Możesz też poszukać opinii o produktach w internecie. Możesz też zadzwonić do mamy! Tylko błagam, nie aspiruj do tytułu Rasowego Słoika! Jesteś już duża!

IMPREZUJ Z GŁOWĄ
Nawet nie chodzi o ten powrót do domu, którego nie pamiętasz. Nie mam też na myśli kaca, który trwał trzy razy tyle co impreza.  Po prostu pamiętaj, że alkohol to nie woda, też ma kalorie! Przy czym rzadko występuje samotnie, zawsze towarzyszą mu przekąski, już nie mówiąc o tym kebabie o drugiej w nocy. Idź na imprezę, baw się fantastycznie ale znaj umiar. Podpowiem Ci coś. Spróbuj wpasować imprezę w swój cheat meal. To się sprawdza, pod warunkiem, ze nie jesteś na diecie redukcyjnej i masz na tyle dużą kontrolę nad sobą, że słodycze i fast foody Tobą nie rządzą. Ja sama tak naprawdę nie mam regularnie zaplanowanych cheat mealów. Jednak wiem, że ten raz na tydzień spotkam się ze znajomymi. Wtedy z czystym sumieniem mogę napić się alkoholu czy zjeść coś mniej zdrowego. Oczywiście nie rzucam się na jedzenie jak wygłodniała modelka. Po prostu pozwalam sobie na więcej. U mnie to działa. Jeżeli sprawdzisz na sobie i będzie w porządku – daj znać. Oczywiście nie jest to zasada. Nie dla każdego takie rozwiązanie będzie dobre.

PLANUJ POSIŁKI
I pod żadnym pozorem nie zapominaj o wodzie – to ma wpływ zarówno na Twoją sylwetkę jak i efektywną naukę! Przeanalizuj dokładnie swój plan zajęć, połącz go z innymi aktywnościami i wybierz optymalną porę na posiłki. Może jeszcze tego nie doceniasz, ale odgórnie ustalony plan dnia bywa zbawieniem! Często o wiele trudniej zorganizować się całkowicie samemu. Oczywiście, jeżeli w środę zjesz obiad pół godziny później niż we wtorek nic się nie stanie! Jednak mimo wszystko, przyzwyczajaj swój organizm do stałych pór jedzenia. Pamiętaj też by zabierać drugie śniadanie na uczelnie! Korona Ci z głowy nie spadnie jeżeli wstaniesz 10 minut wcześniej i na szybko przygotujesz zdrową sałatkę.

PAMIĘTAJ O TRENINGU
To, ze studiujesz wcale nie robi z Ciebie najbardziej zajętej osoby na świecie. W dalszym ciągu masz jeszcze dużą część dnia na trening! I jeżeli teraz powiesz mi, że ćwiczenia wymagają kasy i to za drogo, to wychodzę i trzaskam laptopem! Mnie udało się znaleźć klub fitness ze świetnymi zajęciami i taka ofertą, że za przystępną cenę prawie codziennie biegłam na zajęcia. Wiele klubów i siłowni ma specjalne oferty dla studentów. Poza tym, możesz robić milion rzeczy całkiem za darmo! Bieganie (jedyny koszt to buty!) ,spacery, treningi w internecie! No i wiesz … spójrz w górę, widzisz te zakładki?! Wszystkie dziewczyny dwoją się i troją, aby na tym blogu udostępnić Ci jak najwięcej sposobów na ćwiczenia! No dalej, poszukaj troszkę!

Przyznaj szczerze, zachowanie pięknej sylwetki na studiach wcale nie jest takie skomplikowane! Wystarczy odrobina chęci i dyscypliny. Dziewczyny, przecież nie mamy już 5 lat, nie wyrwałyśmy się z domu do fabryki cukierków by za hajs od babci kupować ile tylko udźwigniemy. Studia to tak naprawdę najlepszy moment by w końcu się w życiu ogarnąć. Znam osoby, które narzekały, że mają nadwagę, bo mama gotuje obiad na trzy dania a po wszystkim tata kupuje lody. No to nareszcie jest czas, byś sama o siebie zadbała! Nie zostawimy Cię z tym samej, już niebawem pojawią się kolejne studenckie przepisy. Nie dopuścimy do tego, byś skończyła jak kumpel osobnika!  Słowo blondynki!

Pozdrawiam i życzę powodzenia na studiach,

Martyna

Szczotka Ikoo do włosów

Let’s block ads! (Why?)



Source link

Artykuł Jak nie stracić formy przez studia lub pracę? pochodzi z serwisu Super Majice - Moje miejsce na ziemi.



from
http://www.super-majice.com/jak-nie-stracic-formy-przez-studia-lub-prace/